poniedziałek, 30 czerwca 2014

Dziewiętnaście.

Lena:
-My jesteśmy wesołe kurczaczki, zjemy wam wszystkie ziemniaczki z taczki – nuciłam oglądając kolejnych wielkoludów wychodzących w specyficznych strojach
-Śmiej się – prychnął Ignaczak
-Och, naprawdę wam współczuję, to musi być straszne – powiedziałam z nieukrywaną złośliwością
-Serio? – spytał pełen zgubnej nadziei Zatorski
-Nie – roześmiałam się i uniosłam kciuk ku górze widząc naszą drobiową kadrę – Jak zwykle przystojnie panowie! – wypuściłam głośno powietrze i odwróciłam wzrok ku ścianie
-Jesteś wredna – stwierdził Kłos
-Nie, jestem Lena – uśmiechnęłam się przepraszająco
-Słabe –skomentował Igła
-Jak ta kampania.
-No wiesz co?! Z nami ta reklama ma szansę.
-O ile wcześniej nie pozrywacie wszystkich plakatów, bo nie będziecie mogli znieść ciężaru wstydu, a ludzie poznają was w drobiowym wydaniu, to kto wie, kto wie.
-Przepraszam! Proszę pana, czy znalazłby się może jeszcze jeden strój? Nasza koleżanka bardzo chciałaby wziąć udział w sesji. Jest córką byłego siatkarza, więc myślę, że da się to podciągnąć. Wie pan, bardzo ją lubimy, chcemy pomóc jej spełnić marzenia – Ignaczak wcielał w życie swoją zemstę
Prychnęłam śmiejąc się cicho. Naprawdę?
-Tak się składa, że mamy jeden kostium. Wasz kolega odmówił udziału w sesji. Cóż, myślę, że dziewczyna mogłaby zrobić furorę. Tak! Już to widzę!
Znieruchomiałam.
-Będzie naszą gwiazdą!
Zbledłam.
-Ona pośród was, jak rodzynek pośród winogron – zataczał ręką koła, niczym człowiek wielce oświecony
-Rodzynki, to ususzone winogrona – pouczał Nowakowski. Panie… -przerwał
-Drobiński – odchrząknął
Ciekawe nazwisko dla przedstawiciela firmy ‘Kurczak&Kurczak’ A mówią, że przeznaczenie nie istnieje…
-Właśnie miałem to powiedzieć, ale dziękuję za wyręczenie mnie.
-Nie przeszkadzaj mi – powiedział pod nosem – To będzie wspaniała reklama! Chodź do mnie złotko!  - wskazał na mnie
Cały czas machał rękoma. Może miał z tym jakiś problem.
-Proszę wybaczyć, ale to zwykłe nieporozumienie. Wydaje mi się, że kolega Krzysztof opacznie zrozumiał mój zachwyt, tymi jakże wspaniałymi strojami. Jestem dumna, z tego, że moi przyjaciele mogą reklamować pana firmę. Wspaniały pomysł.
-Cudeńko, złoteńko chodź tutaj i nie marudź. Ubierzemy cię w kurczaczka i będzie supcio – podskoczył lekko
Psychiatra za rogiem, mózg leży odłogiem?
-Dajesz Lena! Skoro tak ci się te stroje podobają… - Igła puścił mi oczko
Drań. Uciekam stąd. Ratunku?
Byłam już przy drzwiach, ale drogę zagrodził mi jeszcze większy drań imieniem Dawid nazwany. Ze swoim uśmiechem rujnował mi życie.
-Na twoim miejscu zastanowiłabym się dwa razy nim zmusisz mnie do zostania tutaj, Brutusie – wysyczałam
-Nigdy nie spotkałem dziewczyny podobnej do ciebie, wiesz?
-To nie czas na miłosne śpiewki! – prawie krzyknęłam –Wypuść mnie!
Przycisnął mnie do siebie bardzo mocno.
-Dawid, naprawdę…
-Myślisz?
-Jestem tego pewna.
-Wiedziałem, że cię przekonam – uśmiechnął się zawadiacko i wypuścił mnie ze swych objęć
-Słucham? – nie kryłam zdziwienia
Tu nic nie jest normalne. Wyjeżdżam jeszcze dziś.
-Kamera – szepnął mi konspiracyjnie do ucha
Geniusz! Nikt nie nagra lepszego filmu! Czy ktoś jest w stanie pobić naszą reprezentację?
To pytanie retoryczne.
Nie odpowiadajcie.

Pobiegłam do swego pokoju ile sił w nogach. Pospiesznie nagrałam krótki wstęp. Opowiadałam, co chcę nagrać i dlaczego. Nie wiedziałam, co działo się w pomieszczeniu, gdzie odbywała się sesja, ale widziałam, że muszę mieć ten materiał. Jednak czasem Dawid się na coś przydawał.

Pamela:
 - ...no i zaczął gadać coś o szkole! - mówił gestykulując Pit, co wprawiało mnie w rozbawienie, gdyż jakimś cudem dostał strój żółtego kurczaka. Martynka schowała się za mną ze strachu, a Mateusz od jakiegoś czasu dusił zanosił się swoim dzikim śmiechem. - Czy to takie zabawne? - spytał Pit na koniec.
 - N... nie - śmiał się Mati. - Ale twój strój tak!
I ja nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać tak, że ktoś mógłby się zastanawiać, czy nie uciekłam z psychiatryka. Chyba Lena ma rację, mówiąc, że las to przykrywka. Ale nie ważne. Opanowałam się. Cudem. I spytałam:
 - Czyli mam odwieźć Pawła od jego planu?
 - Tak właśnie - uśmiechnął się Pit.
 - Ciociu? - siatkarz aż podskoczył zauważając Małą. - Kto to Paweł?
 - Paweł to jest kolega Piotrka, który stoi tu oto w stroju kurczaka - prychnęłam śmiechem. - Nie musisz ich się bać.
 - Wujek Zbys tes ma taki strój? - zapytała.
 - Na pewno - uśmiechnęłam się. - Pit prowadź na sesję!
Jeśli mam tu być to niech dostarczą mi trochę rozrywki. Wszyscy siatkarze w strojach kurczaków. Coś niesamowitego! Muszę to zobaczyć. Mateo chyba już się do tego psychicznie przygotowywał. Chyba wezmę z niego przykład.
Gdy weszliśmy do pomieszczenia, w którym robiono zdjęcia obydwoje z Mateuszem ryknęliśmy dzikim śmiechem. Nie podejrzewałam, że będzie to wyglądać aż tak śmiesznie. Tylko Paweł nie miał stroju. To by uwłaczało jego godności.
 - Witaj Pamelo - zaczął. - Któż to jest ta młoda dama przy twoim boku.
 - Jestem Maltyka - uśmiechnęła się Mała. - I jestem córką sestną Pam!
 - Córka przyjaciela - uśmiechnęłam się. - Mała, idź do Mateusza i podenerwuj nasze kurczaki, tfu naszych kolegów.
 - Dopse - uśmiechnęła się i mnie przytuliła. - Kocham cie.
 - I ja ciebie Malutka - pogłaskałam ją po włosach.
 - Masz serce dla dzieci - uśmiechnął się Paweł. - O twoje nie muszę się bać.
 - Cieszę się - podziękowałam. - Doszły mnie słuchy, że masz zamiar otworzyć szkołę w Spale.
 - Nie myli cię słuch - odparł.
 - Myślisz, że tych idiotów da się jeszcze czegoś nauczyć? - spytałam. - Mamy paru inteligentniejszych i paru głupich, ale więcej ich nie nauczysz.
 - Skąd wiesz? - zapytał.
 - Podaj mi trzy środki stylistyczne - powiedziałam.
 - To, ten eee... przyrównanie... - zmieszał się Paweł.
 - Widzisz? - uśmiechnęłam się. - Teraz uczą innych rzeczy niż za twoich czasów. Nie twierdzę, że twój pomysł był głupi, ale bez podstaw, a słownictwa to można nauczyć ich na treningach.
 - A Lena? - spytał.
 - Spoko, ja się nią zajmę - powiedziałam. - A co do nauki... w sumie możesz pomóc Mateuszowi z matmą i fizyką, a Małą nauczyć alfabetu.
 - Dobra myśl - ucieszył się najwyraźniej Guma. - Zaczniemy od jutra.
 - Cieszę się - w głębi serca odetchnęłam. - A środki stylistyczne to na przykład ironia, porównanie lub epitety. Siatkarze lubią to pierwsze i ostatnie. I wbrew pozorom zdania można zaczynać od a, ale i a więc.
 - Dziękuję za cenne informacje, a teraz pozwolisz, że oddalę się do trenera, by wytłumaczyć mu kulturalne czemu nie biorę udziału w sesji - powiedział Paweł i odszedł.
 - Udało się? - spytali grupowo wielkoludy siatkarze
 - Udało się - uśmiechnęłam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz