poniedziałek, 29 grudnia 2014

Dwadzieścia osiem

Pamela:
 - Wy też to słyszeliście? - spytał zdziwiony Kuraś, gdy nasze drużyny się spotkały.
 - Nie da się ukryć - ironizuję. - Maciek, bo chyba tak się nazywa ten piłkarz, ma bardzo donośny głos.
 - Pewnie wystraszył biedne wiewiórki! - prawie krzyknął Nowakowski.
 - Cepie, ty też zaraz to zrobisz - powiedział Igła.
 - Ojej, no tak - posmutniał Piotruś.
 - Spokojnie Pit, myślę, że po wrzaskach Maćka żadna wiewiórka nie została - mówię.
 - Czyli nie wystraszyłem żadnej? - upewnił się środkowy.
 - Nie - posyłam mu pokrzepiający uśmiech.
Później dołączają się do nas inne drużyny. Co dziwne w połowie drogi (jak oceniałam) byliśmy już wszyscy z wyjątkiem Leny i Dawida. Nawet Fabian zaczął się niepokoić. Ciekawe czy udusi Dryję, czy go spoliczkuje, a może jeszcze co innego? Obstawiam pierwsze. To do niego niepodobne. Martwienie się o Lenę, w sensie.
 - Fabian, uważam, że nie masz się co martwić, Lena to duża dziewczynka, da sobie radę - mówię.
 - Ale jeśli jej się coś stanie, to rodzice mnie zabiją! - dygocze.
 - Typowy starszy brat - zaśmiałam się.
 - To takie śmieszne!? - pyta.
 - Nie. Sama jestem identyczna - dalej się śmieję.
 - Ooo, no tak, zapomniałem, że masz młodszego brata - uśmiecha się ze zrozumieniem.
Wtedy coś mi się błyskawicznie przypomina. Szatański plan nie w wykonaniu Leny proszę raz!
 - Fabiaaan? - pytam.
 - Boję się, nie wiem o co chodzi, ale znam ten błysk w oczach - uśmiecha się. - Opowiadaj.
 - Dziś o trzeciej w nocy. Tipi - uśmiecham się zadziornie. - Teraz jest za dużo świadków.
 - Rozumiem, totalna konspiracja - uśmiecha się.
Po chwili podbiega do swojej drużyny, a ja zwalniam, by zrównać się z moją. Na moje nieszczęście Piotrek właśnie zaczął gadać z Michałem K., potocznie zwanym Dzikiem.
 - Ooo jesteś już! - uśmiecha się środkowy. - Właściwie, jeśli ten piłkarz wpadł w jakiś rów, to jak go wyciągniemy?
 - Coś się wymyśli - wzruszyłam ramionami, po drodze spotykając wzrok Michała.
Chyba już rozumiem co czuje każda bohaterka każdej książki, gdy jej wybranek się na nią patrzy. Nie da się przejść obojętnie koło takiego wzroku.
 - Zawsze możemy zadzwonić po pomoc - zauważył Winiar.
 - A jak to zrobisz? - spytałam.
 - Wyciągnę telefon i ... - powiedział Michał. - No tak, nie ma zasięgu.
 - Znaczy się... nikt nie ma DZIAŁAJĄCEGO GPS-a? - przeraził się Kłos.
 - Tak - powiedziałam.
 - Pamela! - zganił Wrona. - Kłos ma lęki przed nocą w lasach!
 - Za dużo horrorów, czy tanich komedii romantycznych lub kryminałów? - uniosłam brwi.
 - A ty to niczego się nie boisz? - natarł Wrona.
 - Raczej nie - zastanawiam się. - W sumie boję się tylko o mojego brata. Czasami.
 - A ja się boję pająków - powiedział Zati.
 - Czyli nie jestem dziwny! - ucieszył się Pit.
I zaczęła się dyskusja kto czego się boi. A błękitne tęczówki ciągle nie odwracały się w inne strony, tylko patrzyły na mnie.
 - Michał, a ty czego się boisz? - zapytał Zbyś.
 - Boję się stracić najważniejszą dla mnie osobę na tym świecie - powiedział odwracając wzrok w stronę pana Bartmana.
 - Aha - ja i Zibi w lot załapaliśmy o kogo chodzi. Nie byłam zachwycona, ale cóż. Nie odpuści.
 - Kto idzie? - usłyszeliśmy głos piłkarza.
 - Widma, wampiry i duchy. Plus demony - powiedziałam grobowym głosem.
 - A ja chcę być wróżką! - wyraził życzenie Nowakowski.
 - Oj zamknij się cepie - powiedział Fabian. - Gdzie moja siostra?
 - Nie wiem, zgubiłem się! A jak zaczęło się robić ciemno to się przestraszyłem! - wspomniałam, że siedział w jakiejś dziurze, z której przy odrobinie wysiłku nawet ja bym wyszła?
 - Aha - skwitował Łukasz.
 - To wy już na miejscu? - zdziwił się Dryja.
 - LENKA! - wrzasną Fabian i leci przytulać siostrę.
 - Ciii! Bo wypłoszysz wiewiórki! - zirytował się Piotrek.

Lena:

Po paru godzinach marszu wydostaliśmy się z lasu. Miałam ochotę skakać, tańczyć i śpiewać. Nawet Maćka bym przytuliła.  Oczywiście czekała na nas cała reprezentacja. Fabian mało mnie nie udusił rzucając mi się na szyję, kiedy mnie zobaczył. Przekrzykiwali się pytając, gdzie byliśmy i ściskali nas, jakbyśmy wrócili z podróży dookoła świata. Tymczasem cudem zakończyliśmy wycieczkę po spalskim lesie. Zapamiętać: Nie brać udziału w podróżach dookoła świata. Za wysoki poziom na moją orientację w terenie. W skrócie: Ja zebrałam laury, przyjazne gesty, a Dawid "dostał" tylko nienawistne spojrzenie mojego brata. Boję się myśleć, o co nas podejrzewał.
Przegrałam.
Już o tym pomyślałam.
-To ty tak krzyczałeś? - podchwytliwe pytanie Dawida w stronę Maćka było, niczym dwa nagie miecze przed bitwą
-Ja wychodzę z założenia, że prawdziwy facet nie boi się swoich uczuć- Kurek uniósł palec wskazujący ku górze
Obdarzyliśmy go spojrzeniem wyrażającym mniej, niż tysiąc słów. Po co komu, aż tyle ? Siarczyste: "Skończ" wbiło się w jego wysokie, umięśnione ciało i zaniemówił, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szach-mat mugole!
-Musiałeś się przesłyszeć - odparł spokojnie Maciek
-Nie wydaje mi się - uśmiechnął się, tak jak robią to złoczyńcy, kiedy wydają swoich przyjaciół wrogowi i objął mnie ramieniem.
 Po chwili odsunęłam się. Nic więcej nie powiedziałam, tylko udałam się w stronę ośrodka.
Kiedy otwierałam drzwi mojego pokoju usłyszałam jego głos. Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał.
-Lena, co się stało? - powiedział tak bezradnie, że naprawdę zrobiło mi się go żal
-Twoja zazdrość jest słodka, ale nie chcę żebyście ciągle walczyli ze sobą - pokręciłam głową patrząc się w podłogę - Powiedziałam ci coś bardzo ważnego -spojrzałam mu prosto w oczy- Jeżeli nie daje ci to stuprocentowej pewności...- znów utkwiłam wzrok w ziemi
Kurczę
Ja naprawdę nie mam doświadczenia w relacjach międzyludzkich.
Przytulił mnie bardzo mocno.
-Pamiętasz, co napisałem ci na karteczce po naszej nocnej rozmowie? - spytał nagle patrząc mi prosto w oczy
Pokiwałam głową.
-Nazwałem cię wiedźmą, ale szybko to skreśliłem, bo tak nie uważam. W gruncie rzeczy jesteś dobrym człowiekiem. Jak każdej kobiecie brakuje ci zdecydowania- zaśmiał się - Długo musiałem czekać na dwa, szczególne słowa. W jakiś sposób nie dowierzam w to, co się dzisiaj stało. 
Uśmiechnęłam się blado bawiąc się palcami u jego ręki.
-Jesteś bardzo kreatywna, bo nawet największy geniusz nie wymyśliłby zabawy w: "Chłopaka na niby" 
-Takie pomysły zdarzają się każdej bohaterce amerykańskich komedii romantycznych. Poza tym, dlaczego ta rozmowa przybiera charakter pochwalny, ku mojej osobie? - spytałam z niesmakiem
-Bo lubię o tobie mówić - uśmiechnął się zadziornie
Dlaczego on musi być taki idealny?
-Czy ty masz jakieś wady?
-Nieskończenie
-Dobrze je maskujesz - pokiwałam głową
-W końcu jestem aktorem ze spalonego teatru - puścił mi oczko
-W porządku, nie potrafisz wymyślać kawałów. Możemy zapisać, to jako pierwsze.
-Ja wymieniałem twoje zalety, a ty szukasz moich wad? - udawał naburmuszonego
-Życie bywa brutalne, a ja wredna. To dwa podstawowe prawa natury.
-I tak cię kocham moja wiedźmo.
-Ja ciebie też, nawet, jeżeli płuca usychają mi od twoich żartów.
***
-Od tej waszej słodyczy można stracić wszystkie zęby! - narzekania Krzysia niosły się z końca korytarza
-Nie odpowiadamy za wszelkie uszczerbki na zdrowiu - uśmiechnęłam się naśladując mojego brata
-Dobra, dobra, jeden Fabian wystarczy -machnął ręką
Próbował uśpić naszą czujność. Planował kolejny kawał. Widziałam to po jego oczach i ruchach. Marnuję się na tym dziennikarstwie. Psychologia czeka! 
- Lepiej powiedz kogo tym razem wybrałeś na ofiarę.
-Za dobrze mnie znasz - zmrużył oczy - Trzeba coś z tym zrobić. Odpowiadając jednak na twe wspaniałe pytanie - ukłonił się nisko - Przyjaciel mój Zbigniewem nazwany. Chociaż patrząc na was zastanawiam się, czy nie zmienić zdania - dodał z niesmakiem
-Kiepsko byłoby wyciąć kawał samej sobie.
-O tym nawet nie myśl! To akcja dla jednej osoby!
-Krzysiu - przeciągnęłam ostatnią sylabę
-Nie! - odparł stanowczo, więc ponowiłam próbę - Dobra, dobra - odparł niechętnie
-Wiedziałam, że się zgodzisz.
-Słuchajcie, plan jest taki...
Tak rozpoczęła się kolejna przygoda mojego życia.
Kolejna bezmyślna
Ale kto, jak nie sami mistrzowie nauczą Dawida żartować?
Go, go Power Rangers!
Czy coś.