niedziela, 31 maja 2015

Trzydzieści cztery

Lena:
Trzy miesiące później:
Właśnie zasuwałam czarną sportową torbę z dumnymi inicjałami- LD, kiedy usłyszałam głośne i nachalne pukanie do drzwi szatni. Cała drużyna spojrzała w kierunku źródła hałasu.
-Lenka! – zastygłam w bezruchu, to nie mogło być nic dobrego –Jesteście nagie?- krzyczał mój kochany braciszek– Wstydzę się wejść, a mam sprawę! Lenka!
Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Jestem pewna, że gdyby ktoś podał mi wtedy łopatę, to sama wykopałabym podziemny tunel, którym przedostałabym się do Meksyku. Ostrożnie podeszłam do drzwi i uchyliłam je lekko.
-Przyniosłem ci klucze do mieszkania- uśmiechnął się promieniście
-Jesteś głupi –powiedziałam z niezwykłą pewnością – Zobaczysz, ja też skompromituję cię przed kolegami- zmrużyłam oczy udając groźną
-Nie wiem, o czym mówisz- uśmiechnął się niewinnie machając mi na pożegnanie
Zatrzasnęłam drzwi z hukiem i pokazałam dziewczynom pęk kluczy. Większość z nich miała czerwone twarze i mokre od łez policzki. Pokręciłam głową, wzięłam swoją torbę i wypowiadając kilka słów na pożegnanie wyszłam z szatni.
W Rzeszowie mieszkało mi się naprawdę dobrze, chociaż muszę przyznać, że odkąd rozpoczęłam swoją przygodę z profesjonalną ligą w domu przebywam niewiele. Fabian jest dla mnie sporym oparciem. Pomaga mi zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Jego dziewczyna przychodzi do nas dosyć często, ale o dziwo nie zostaje na noc. Zaśmiałam się pod nosem. Lubię ją. Prawdopodobnie większość mojej sympatii bierze się z faktu, iż Fabian jest z nią szczęśliwy albo, dlatego że któraś go w końcu zechciała. Inaczej pewnie mieszkalibyśmy razem do końca życia. Mimo całej mojej miłości nie chciałabym, aby sprawy potoczyły się w tym kierunku.
Brutus,  potocznie zwany moim bratem czekał przed halą uśmiechając się do mnie promieniście, jakby wyciął właśnie żart stulecia.
-Nie będziesz się tak cieszył, kiedy to ja ośmieszę cię przed kolegami – powiedziałam kręcąc na palcu kluczykami
-Możliwe- sprawnie przechwycił moją zabawkę
-Oddawaj! – krzyknęłam, a widząc, jak ucieka pobiegłam za nim
***
Marzyłam o tym dniu od dawna. Pierwszy raz od kilku miesięcy mogę wstać później, a następnie cały dzień leżeć na kanapie i oglądać brazylijskie telenowele, które ogłupią mnie wystarczająco na kolejny rok. Obudziłam się i przeciągnęłam niczym w reklamach środków na przeczyszczenie odchudzających. Dokładnie w tym momencie do mojego pokoju wparował Fabian.
-Mogłeś zapukać – powiedziałam znudzonym głosem
-Tak- pokiwał głową, jakby zastanawiał się, czy faktycznie istniała taka opcja –Ubieraj się, jedziemy do Jastrzębia.
-Dlaczego miałabym zgodzić się na ten durny pomysł? – założyłam ręce na piersi
-Bo Dawid też jedzie – powiedział z pewnością, jakby układał tę rozmowę latami- A ja czasami zamknę oczy i będzie pozwolę mu pocałować cię w policzek- puścił mi oczko i zamknął drzwi
Westchnęłam głośno. Wszystko wskazuje na to, że nie mam wyjścia i muszę jechać na wycieczkę do Jastrzębia. Przez te wszystkie lata nauczyłam się, aby nie pytać, po co coś robimy. Zazwyczaj wychodziłam z założenia, że jestem jedyną osobą, która w razie potrzeby uratuje Fabiana, więc przejechałam już w ciemno pół Polski za moim bratem.
Jesteś szalona, mówię ci…
Ubrałam się, uczesałam i umyłam, po czym razem z bratem wyszłam z mieszkania. Ani trochę nie zdziwiłam się na widok samochodu, w którym znajdowało się prawdopodobnie o jedną lub dwie osoby więcej, niż powinno. Po prostu usiadłam na ostatnim wolnym skrawku, jednocześnie upychając resztę i zamknęłam za sobą drzwi.
Ahoj przygodo!
Albo raczej: A, w…
Nieważne
Pamela:
Trzy miesiące później:
Cóż. Czas szybko leci. Dopiero co były wakacje, a już mamy koniec października. Zaraz zacznie się sezon ligowy. Dima już nie może się doczekać. Okazało się, że z jego pochodzeniem to nie tak łatwo, ale jakoś mi to wyjaśnił. Nieważne. Ważne, że już niedługo ma przybyć do mnie słynny współlokator Dani. Nie wiem czy można ją zapomnieć. Szalona, skręcona, ale też wspaniała. Swoją drogą muszę się z nią zobaczyć. Dziś jednak przychodzi mój nowy współlokator.
 - A po co ci on? – pyta Dima, jak tylko nasza rozmowa schodzi na ten temat.
 - Będzie taniej – uśmiecham się. – W końcu współlokator dokłada do czynszu i tak dalej…
 - Aha – powiedział sceptycznie siatkarz. – A jak trafi ci się ktoś zły?
 - Nie trafi – odparłam. – Wcześniej mieszkał u mojej przyjaciółki.
 - Aha – pokiwał głową Dima. – Poczekam z tobą.
 - Jak chcesz – wzruszyłam ramionami. – W takim razie łap odkurzacz i do gościnnego pokoju.
 - Uuu sprzątanie – uśmiechnął się. – To lubię.
 - Jesteś bardzo dziwnym człowiekiem – pokręciłam głową.
 - Czemu? – zdziwił się.
 - Lubsz sprzątać – prychnęłam.
 - Każdy ma inne hobby – stwierdził Dima. – Ty czytasz i mówisz. Ja sprzątam.
 - Z tą różnicą, że większość ludzi uważa sprzątane za konieczność, którą trzeba odbębnić, mówić muszą, a czytanie to swoją drogą idzie w różnych etapach życia.
 - Na przykład? – widziałam, że go to zaintrygowało.
 - Myślę, że gdyby już w podstawówce były bardziej przystępne lektury, dzieci polubiłyby czytanie, a nie odciągało je od tego. Tak jak i później. Pamiętam, że nie cierpiałam „Syzyfowych prac”, choć inne książki nie sprawiły mi problemu. No, może jeszcze „Krzyżacy”, ale wolałam to, niż to pierwsze – wyraziłam swoją opinię.
 - Czyli gdyby zamiast nudnych lektur były ciekawe lektury z czytaniem byłoby lepiej? – zdziwił się Dima.
 - Tak – powiedziałam. – Te książki typu „Pan Tadeusz” powinny iść do liceum. Tam powinno się poznawać polską klasykę.
 - Czemu? – kolejne pytanie.
 - Bo wtedy wszyscy by to czytali, bo lubiliby czytać – powiedziałam.
 - Jest w tym jakaś logika – powiedział. – Ale każdy lubi co innego.
 - Więc już na początku powinien być szerszy przekrój przez literaturę, niż tylko obyczajowość – zamyśliłam się. – Księgozbiór powinien być zróżnicowany choć trochę.
 - Jak twoje książki? – zaśmiał się Dima.
 - Może trochę mniej – powiedziałam. – U mnie znajdziesz wszystko, nawet horror, a tego nie polecam do podstawówki. Ale fantastyka, obyczajowość, coś historycznego… żeby dzieciaki powoli oswoiły się z każdym typem lektur, a nie czytają Pottera zamiast lektur.
 - Czyli… – nie zrozumiał Dima.
 - Im większy zakres tematyki lektur, tym większa szansa, że dzieciaki polubią czytanie, bo znajdą coś co je interesuje – uprościłam.
 - A ty? – spytał. – Tak wielki zakres tematyki, ale czytasz nie wszystko.
 - A co u mnie przeważa? – zaśmiałam się.
 - Fantastyka pomieszana z young adult – powiedział.
 - I to są dwie rzeczy, które cenię, choć i „Kamienie na szaniec” są w pierwszej trójce.
 - Cała Pamela – zaśmiał się.
***
Po sprzątaniu rozległ się dzwonek do drzwi.
 - To pewnie lokator – powiedziałam chowając odkurzacz.
 - Idealnie się udało – uśmiechnął się Dima.
 - Fakt – powiedziałam. – Idę otworzyć.
Zaraz też przekręcałam zamek. Wtem moim oczom ukazał się niesłychany obrazek.
 - Pamela?
 - Michał?
 - Dima?
 - Piotrek?
 - A my to co? – powiedziała Lena o sobie i stojącym za nią Dawidzie.
Cóż, początek jest baaardzo ciekawy…