niedziela, 15 czerwca 2014

Osiemnaście.

Pamela:
 - Nie! - powtórzyłam po raz kolejny. - Bastian, to debilny pomysł! - Godny Spały - dodałam w myślach.
 - Oj Pam! Nie mam innego wyjścia! Odbiorę ją w Jastrzębiu-Zdroju! Proooszę! - nalegał chłopak.
 - Ostatni raz! - burknęłam.
 - Jesteś kochana! - przytulił mnie i pobiegł po moją podopieczną. - Tylko bądź grzeczna - ostrzegł.
 - Dobse tato - uśmiechnęła się.
Poszłyśmy razem do mojego pokoju. Mój brat ją uwielbia, więc może go wrobię w opiekę.
 - Pamela! - usłyszałam głos Zbyśka. - Kto to jest?
 - To - popatrzyłam na nią. - To Martynka. Przywitaj się z wujkiem Zbysiem.
 - Ceść wujku! - mała przytuliła się do nogi Bartmana.
 - Kto to? - spytał mnie siatkarz.
 - Córka przyjaciela - odparłam. - Muszę się nią zająć, bo jej ojciec wyjechał na szkolenie, a matka jest na terapii.
 - Była uzależniona? - zdziwił się Zbyś.
 - Nie - uśmiechnęłam się. - Sama ją prowadzi.
 - Aha, ok - powiedział tylko i się ulotnił.
Za chwilę byłyśmy pod drzwiami pokoju. Przykucnęłam do małej i powiedziałam konspiracyjnym szeptem:
 - Straszymy Mateusza?
 - Taaak! - rozpromieniła się dziewczynka.
Wchodzimy cicho do pokoju. Dobra nasza, Mati siedzi tyłem do komputera, więc...
 - Matiiii! - krzyczy Martynka.
 - O ty mały potworku - uśmiecha się Mati i zaczynają się gilgotać. Miło na to popatrzeć.
 - A ty? - pyta mała.
 - A ja nic. Popatrzę - odpowiadam.
 - To poopowiads mi coś? - pyta.
 - A co byś chciała wiedzieć? - odpowiadam pytaniem na pytanie.
 - Jak się cułaś jak Mati się urodził? - zapytała.
 - A czemu pytasz? - zdziwiłam się.
 - Bo ja tes bedem miała młodszego braciska - uśmiecha się.
 - No cóż - zaczęłam. - Byłam wtedy trochę starsza od ciebie. Pamiętam, że to tata powiedział mi, że będę miała braciszka. Pamiętam też, że tuż po jego urodzeniu tata zabrał mnie do takiej sali, w której były noworodki.Podobno od razu wiedziałam, który to był mój brat. I mogę przysiąc, że się do mnie uśmiechnął.
 - Ale fajnie - uśmiechnęła się mała.
 - Ale jak zaczął krzyczeć to tak fajnie nie było - uśmiecham się. - Ale jak wzięłam go pierwszy raz na ręce już wiedziałam, że zawsze będę go bronić, bo jest moim małym skarbem.
Widziałam, że Mateusz się uśmiechnął. Wiedziałam, że ja dla niego też jestem ważna. Mimo wielu kłótni, nieporozumień i innych rzeczy nieprzerwanie był i jest moim małym skarbem. Ciągle trzeba go bronić, ale już tak jakby mniej. Kurcze, brat mi dorasta. A mimo to będzie dla mnie ciągle małym dzieckiem.
 - Pamela - pociągnęła mnie za rękaw mała. - Co jesce?
 - To może Mati coś opowie? - zaproponowałam.
 - Ja? - zaśmiał się. - Dobra. Ja najlepiej pamiętam jak Pamela pierwszy raz obroniła mnie w podstawówce. Czepili się mnie starsi koledzy, więc Pamela im coś powiedziała i mnie zostawili. Tak jak obiecała, zawsze mnie broniła.
I po prostu się do mnie przytulił. Więc ja przytuliłam i jego, i Martynkę. I tak sobie siedzieliśmy, kiedy otworzyły się cicho drzwi. Tylko ja to zauważyłam. Michał K. wsadził tylko głowę, uśmiechnął się i wyszedł.

Lena:
-Tak! - krzyknęłam cicho, co wyraźnie ucieszyło mojego towarzysza
-Lena! Ty mnie zdradzasz! Znowu!
-Bartek cepie! Nie jesteśmy razem.
-Liberum veto! - wykrzyczał wskazując przed siebie palcem
-Słucham?
-Nareszcie, bo wcześniej tylko gadałaś. Typowa baba - można rzec, że jego gestykulacja była barwniejsza, niż gra naszych kopaczy. Chociaż... Nie obrażajmy Bartka
-Jesteś cepem!
-Prawie, jak w tej piosence. Tylko wyobraź, to sobie, sobie - zanucił - O czym my to... A tak! Zdradzasz mnie!
-Pan Igna-czak idzie na ratunek. Czy chcecie wystąpić w nowym programie Polsatu, czy załatwiamy to bez osób trzecich? - libero był w swoim żywiole
-Chwila, chwila - Bartek podszedł do mnie przypatrując się moim włosom - Gdzieś tu muszą być...
-Czego szukasz? - spytałam jednocześnie wkurzona do granic możliwości i lekko przestraszona
Psychiatryk, nic więcej. Las to przykrywka. Może drzewa mają pełnić funkcje ogrodzenia.
-Rude odrosty! Muszą tu gdzieś być. Ktoś z twoim charakterem musi być rudy!
-Ty jesteeeś ruda, na pewno ruda, szaaaalona ruddaaa! - Winiarski wpadł niczym strzała śpiewając i tańcząc nową pieśń wiejską
-Muszę to nakręcić! - krzyknął podekscytowany Igła
-Jesteście głupi, czy głupi? - spytałam z nieukrywaną irytacją
-Oj Lena, nieładnie jest kogoś obrażać. Do tego masz bardzo mały zasób słownictwa. Jeszcze dzisiaj muszę skontaktować się z twoim ojcem - Zagumny odchrząknął z niesmakiem
-Od kiedy z nim rozmawiasz?
-Od teraz; przecież tobie brakuje podstawowych wiadomości! Jeżeli będę miał więcej czasu, to odwiedzę też dyrektora szkoły, do której uczęszczałaś. Zdecydowanie trzeba tam coś zmienić. Nie możemy dopuścić do sytuacji, gdzie całe pokolenia będą równie niedokształcone, co ty. Cóż, w zasadzie myślałem o założeniu szkoły w Spale. Ktoś musi wziąć się za edukację tych leni, między innymi ciebie, Leno.

Zatkało mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć, nie miałam żadnej ciętej riposty. Paweł był mistrzem. Potrafił zagiąć każdego. Grał w swojej własnej lidze, ale w końcu to Zagumny. Paweł Zagumny.

***

-Witam, jestem przedstawicielem firmy Kurczak&Kurczak i to ja załatwiłem tę sesję zdjęciową, a także wymyśliłem, jak ma wyglądać.
Popatrzyłam na niego, jak na ufoludka. Co to za nazwa dla firmy?
-Jesteśmy jedną z największych wytwórni drobiu w Polsce. Od...- spojrzał na kartkę - 1877 ...
-Zabijamy niewinne kurczaczki - konspiracyjnie szepnął Winiarski
-Jesteś okrutny- zaśmiałam się
-Nie, on jest karząc nam o tym słuchać.
Chciałam jeszcze coś dodać, ale nim wymyśliłam godną odpowiedź usłyszałam zbawienne: 'Zapraszam naszych szanownych reprezentantów do charakteryzacji.'
Usadowiłam się wygodnie na kanapie i z niemal zapartym tchem czekałam, aż ich zobaczę. Nazwa firmy była całkiem obiecująca, mogła zwiastować mój głośny wybuch śmiechu, ale to, co zobaczyłam przerosło najśmielsze oczekiwania. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że dojdzie do takiej sytuacji. Kiedy tylko ujrzałam 'naszych szanownych reprezentantów' dosłownie zaniemówiłam, nawet śmiać zaczęłam się po paru minutach.
-No i co? Kurczak - zaśmiałam się w stronę Nowakowskiego
-Kujczak - dodał żartobliwie Ignaczak, chociaż żadnemu z nich na pewno nie było do śmiechu
Mnie też by nie było, gdybym miała pozować do zdjęć w stroju przerośniętego, żółtego kurczaka.
Przerośniętego, żółtego kurczaka
Przerośniętego, żółtego kurczaka
Przerośniętego, żółtego kurczaka
Przerośniętego, żółtego kurczaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz