piątek, 6 czerwca 2014

Siedemnaście.

Lena: Jest nudno. Siedzę tu, zdobywam coraz gorsze materiały i zaczynam wątpić, że uda mi się zaliczyć to zadanie. Nawet nasi reprezentanci ucichli, a to do nich zupełnie niepodobne. Dużo rozmawiam z Dawidem. Znaleźliśmy wspólny temat, wspólne pasje. Chyba zaczynam go naprawdę lubić. Odnoszę wrażenie, że on mnie też. Powoli zapominamy o tym cyrku, jakim był nasz udawany związek. Mój kolejny głupi pomysł. Typowo "Lenkowy", jak określa to Fabianek. Synek tatusia, ostatnio spędzili prawie cały dzień razem. Swoją drogą naszemu rodzicielowi Dawid spodobał się w roli mojego chłopaka. Odniosłam wrażenie, że był zadowolony z takiego obrotu spraw. Oczywiście przez cały weekend byłam "Magdalenką", a przy okazji nasłuchałam się o winie mamy przy nadawaniu mi imienia. Chociaż nie mogę narzekać. Wcale nie jest, tak źle, jak to opisuję. Tęsknię za domem pośród lasu, w jakim przyszło mi przebywać. Co prawda wolę określenie busz albo zwierzyniec, ale to też daje radę.
-Uważaj, jak chodzisz! - krzyknęłam, gdy drogę zagrodził mi niezidentyfikowany osobnik
-Nawzajem Magdalenko.
-I Ty Brutusie?!
-W każdym jest coś ze zdrajcy - uśmiechnął się szelmowsko
-W tobie aż za wiele - odburknęłam próbując ominąć mojego towarzysza, jednak ten zagrodził mi drogę
-Nie wierzę!
Spojrzałam na niego pytająco, jednocześnie zatapiając się w głębi jego oczu.
-Opuścisz sesję zdjęciową?
Wybałuszyłam oczy, chwyciłam jego rękę pociągając go za sobą i pobiegłam prosto w miejsce, gdzie owa sesja miała się odbyć. Po drodze krzyczałam jeszcze: "Nigdy!". Już prawie byliśmy na miejscu, kiedy jednym sprawnym ruchem oswobodził swoją dłoń i przycisnął mnie do ściany. Zgłupiałam, nie wiedziałam, co się dzieje, czy mam krzyczeć, bić go, czy skakać. Był tak blisko, że niemal czułam ciepłe powietrze wydobywające się z jego ust. Wpatrywał się we mnie jednocześnie przytrzymując moją dłoń, tak, abym nie mogła mu się wyrwać.
-Powinnam się bać? - wydyszałam
-Jak najbardziej - posłał mi zadziorny uśmiech
-Z tobą zawsze?
-Zawsze
Zamilkłam. Patrzyłam na niego oczekując jakiejkolwiek reakcji, gestu, słowa.
-Wiesz, że właśnie powiedziałaś coś bardzo ważnego? - spytał czule oswobadzając mnie z uścisku
-Co takiego?
-Powiedziałaś, że zawsze będziesz ze mną - uśmiechnął się lekko
-Przecież... - zaczęłam dukać próbując przypomnieć sobie wybrany fragment naszej rozmowy
Zbliżył się jeszcze bardziej. Czułam delikatne, przyjemne muśnięcia jego oddechu na swojej skórze. Nasze twarze dzieliły już tylko milimetry.
-Powiedz 'nie', a zapomnimy, o całej sytuacji - wyszeptał
-Chcę pamiętać - ledwo słyszalne słowa wydobyły się z moich ust pozwalając, by brązowe tęczówki cieszyły się widokiem, jago twarzy. Zapamiętywały każdy szczegół, każde wgłębienie, każdy milimetr lekko wysuszonej skóry ust. - Chcę pamiętać - powtórzyłam głośniej obserwując jego reakcję.
Setne milimetra
Tysięczne
Muśnięcie
Delikatne
Niezręczne
Nieśmiałe
Pełne obawy
I nadziei
Sekundy
Czystej
Perfekcji
-Siemka! Przeszkadzam wam? - usłyszałam donośny krzyk z końca korytarza

Pamela:
Rozmowa z Michałem (tak, to był on) była krótka, mianowicie odparłam:
 - Nie wiem - i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Siatkarze mieli sesję, więc nikt wieczorem już niczego nie chciał co oznaczało, że spakowałam się i Mateo (nieobecnego, czemu? Nie mam pojęcia) po czym poszłam spać.
Pobudka była o siódmej, żeby zdążyć na śniadanie, potem pędem na lotnisko. W samolocie nauczona doświadczeniem siadłam koło trenera i słuchałam o tym jak mu się podoba w Polsce, ale też jak go ten kraj zaskakuje. Popatrzyłam na siatkarzy. Czy oni mogli dać dobre wejrzenie na nasz kraj? Nie wiem. Wiem za to, że skoczkowie wyjeżdżają od razu po powrocie do Polski. Cóż, myślę, że w Spale im się spodobało, więc tu wrócą.
Gdy dotarliśmy do ośrodka, wszystkie pożegnania zostały odbębnione, wparowałam do swojego pokoju i walnęłam się na łóżko natychmiastowo zasypiając.
Obudził mnie dziwny hałas. Gdy otworzyłam oczy...
 - Michał, co ty do jasnej tu robisz!?
 - Jaaa? Niiic... - odparł.
 - Właśnie widzę... - zaśmiałam się.
 - Chciałem wyjść, bo widziałem, że śpisz - zaczął się tłumaczyć.
 - Ale nie śpię już - uśmiechnęłam się. - Czego chcesz?
 - Mały spacer? - spytał.
 - Hmm - zastanowiłam się. - Może być.
Zaraz też wstałam z łóżka, poprawiłam delikatnie fryzurkę i włożyłam buty. Ubranie nawet się nie pogniotło, widać leżę spokojnie. No cóż. Ruszyliśmy w spalski las mijając budkę z kebabem. W milczeniu pokonywaliśmy kolejne metry, gdy mój towarzysz chrząknął próbując zacząć rozmowę.
 - Błagam, tylko nie zaczynaj o pogodzie - uprzedziłam go.
 - Kurde, zabrałaś mi temat - zaśmiał się.
 - Naprawdę uważasz, że to zajmujące chociażby w najmniejszym stopniu? - spytałam ze śmiechem.
 - Nie, ale jeśli na niebie nie ma chmur, to w nocy można oglądać gwiazdy... - zaczął już poważniej.
 - Hmm interesujące - powiedziałam.
 - Dzisiaj ma być widoczne niebo... - zaczął.
 - Nie, dziś to ja chcę się wyspać - uśmiechnęłam się.
 - Twoja strata - powiedział.
 - Może, ale za to jutro jest deszcz meteorytów - zaśmiałam się. - Tych które spadają raz na dwieście pięćdziesiąt lat. Chcę być gotowa.
 - To zmienia postać rzeczy - znów się uśmiechnął.
 - To dołączysz do mnie i Mateusza? - spytałam
 - Jasne - odparł.
Dalsza droga również upłynęła nam w milczeniu. Czasami słowa nie są potrzebne. Tak jak w tym wypadku.
***
 - To ten... dzięki za spacer - powiedział Kubiak.
 - To ja dziękuję - uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi.
Jakoś tak miło mi było w towarzystwie Kubiaka. Zawsze miły i kulturalny, co jak wiedziałam (taa, wywiad z Igłą) było niecodziennym zachowaniem. Może to coś znaczy? Nie wiem, może pogadam o tym z nim, jeśli będzie taka okazja. Tymczasem, lub natenczas, jak kto woli zabrałam się za obróbkę zdjęć, które zrobiłam w Paryżu. Takie zdjęcia przywożę z każdego wyjazdu. W domu (tym moim, w Jastrzębiu-Zdroju) mam mnóstwo albumów ze zdjęciami. Wbrew pozorom trochę świata zwiedziłam.
Po paru godzinach pracy usłyszałam pukanie do drzwi. Babi podniosła łebek (leżała obok mnie na kołdrze, och jaka była słodka). Nie mógłby to być żadne siatkarz, gdyż oni nie umieją pukać, nie mój brat, bo tu mieszka, więc kto?
Poszłam otworzyć drzwi, a tam...
 - Siemka Pam!
 - Bastian!?

1 komentarz:

  1. cześć, z tej strony Jagoda z siatkarskich puzzli (http://siatkarskie-puzzle.blogspot.com/).
    napisałaś zgłoszenie, ale ja nie wiem, czy mam to traktować jako duet, czy podczepić całe zgłoszenie pod Michała Kubiaka, dlatego proszę o jak najszybszą odpowiedź w zakładce zgłoszenia pod swoim komentarzem. jeśli nie dostanę odpowiedzi dziś do 16,00 Twój blog nie zostanie dodany do katalogu i nie będzie mógł wziąć udziału w konkursie.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń