-Złaź! – wrzeszczałam w stronę Piotrka, ale nic nie było
wstanie zagłuszyć jego wykonania popularnej piosenki Miley Cyrus
Majtał się na tej kuli i majtał, ja wrzeszczałam, on
śpiewał. Tak nam popołudnie leciało, a co! Na przypale albo wcale!
Nagle zauważyłam, jak w moją stronę kieruje się dziennikarka
francuskiej telewizji. Musieli zjawić się tutaj niedawno, prawdopodobnie
poinformowani przez jakiegoś życzliwego człowieka. Nie widziałam ich wcześniej.
Błagam, czy naprawdę nikogo z naszej bandy nie obchodziło, że reprezentant kraju
robi z siebie totalnego idiotę? Co za egoiści! Albo… Może byli po prostu
sprytniejsi, niż ja i udali, że go nie znają. Mogłam pójść z nimi, a potem
obejrzeć tylko reportaż o największym fanie Cyrus. Istnieje szansa, że Piotrek
dostanie bilety na jej koncert. Pogardziłabym.
-W Michała się bawisz? Zajdź! – krzyknęłam po raz ostatni,
bo u mojego boku pojawiła się owa dziennikarka pracująca dla jednej z
francuskich stacji telewizyjnych
Była średniego wzrostu kobietą. Miała zaokrąglone boki, ale nie groziła jej
otyłość. W brązowych włosach dopatrzyłam się tysiąca wsuwek, które
przytrzymywały wyszukaną fryzurę. Całość dopełniał fioletowy komplet i szpilki
w tym samym kolorze. Buty zdecydowanie utrudniały jej poruszanie się, ale
zadawała się tym zbytnio nie przejmować. Wyglądała na ułożoną, spokojną i
elegancką kobietę z dwójką dzieci i bogatym mężem, która jest tak zajęta pracą,
że nie ma czasu pomyśleć, czy ona i jej najbliżsi są szczęśliwi. Strzepała z
marynarki niewidoczny kurz, poprawiła fryzurę przypominającą kokon i odchrząknąwszy
odezwała się:
-Madame! Savez-vous ce qui se passe ici? (Proszę pani! Czy wie pani, co się tu dzieje?)
Wytrzeszczyłam oczy i wpatrując
się bezmyślnie w rejestrującą wszystko kamerę wydukałam:
-Żekomodę?
Na szczęście w pobliżu była pani
ZnamWszystkieJęzykiCoDoJednegoINiktNawetJaNieWieSkąd, czyli droga koleżanka
Pamela i uratowała mnie z niezręcznej sytuacji. Mówiąc poważnie, to podziwiam
ją, że tak dobrze radzi sobie z francuskim. To trudny język. Osobiście znam
polski, angielski i niemiecki. Bo łacina podwórkowa się w to nie wlicza,
prawda?
-Piotrek, skończ już te wygłupy! –
mówiłyśmy błagalnym głosem. Teraz nie pozostało nam zupełnie nic, jak mieć
nadzieję.
-Dobra, dobra – spełniwszy nasze
prośby przytulił się do Pameli
-Muszę wam jeszcze, tylko
powiedzieć – zaczął – Kompletnie nie znacie się na sztuce współczesnej –
prychnął i odszedł w kierunku wejścia do hali
-Popatrz Lena, jakie my jesteśmy niewyedukowane
– pokręciła głową
-Jak to się mówi, sto lat za
Murzynami – głośny wybuch naszego śmiechu rozniósł się po okolicy
*
Sparing wygraliśmy, a najlepszym
zawodnikiem meczu został wybrany Nowakowski, więc za karę w nagrodę to u niego
świętowaliśmy zwycięstwo. Były palone żelki oraz parę innych specyfików. Wbrew
pozorom długa podróż, a także emocje dzisiejszego dnia nie pozwoliły nam zbyt
długo cieszyć się swoim towarzystwem. Szybko rozeszliśmy się do pokoi, aby tam
udać się w objęcia Morfeusza.
W pewnym momencie usłyszałam
pukanie do drzwi.
-Proszę!
-Cześć Lena, chciałbym z tobą porozmawiać.
-Bartek, ale my nie mamy ,o czym –
zmęczona pokręciłam głową
-Jak to nie?! Zdradziłaś mnie! –
krzyknął z oburzeniem - Ile jeszcze zamierzałaś to ukrywać?
-Ile jeszcze zamierzałeś ukrywać
przede mną, że jesteśmy razem? – nuta sarkazmu w moim głosie ewidentnie zbiła
go z tropu
-Twój związek z Dawidem…- zaczął
-Nie byliśmy razem.
Mogę być z siebie dumna.
Jakkolwiek tego nie zrozumieć, nie skłamałam. Mam już dosyć tych zawiłości. Nie
chcę i nie lubię kłamać. Bartek to mądry mężczyzna, tylko chyba nie potrafił
się odnaleźć w zaistniałej sytuacji.
-Bartek, ja wiem, że ty jesteś
inteligentnym człowiekiem. –powiedziałam
siadając na łóżku
-Trochę mi odbiło, to fakt.
-Cieszę się, że tak szybko
doszliśmy do porozumienia, a teraz idź do swojego pokoju, bo nie marzę o niczym
innym, jak położeniu się spać – spławiłam go unikając całonocnego rozmyślania o
życiu
-Dobranoc Lena.
-Dobranoc – usłyszałam cichy
zgrzyt zamka
Z pogranicza jawy i rzeczywistości
wyrwało mnie ponowne pukanie do drzwi mojego lokum.
-Kurek! – krzyknęłam na ile to
było możliwe
-Nie, to nie Bartek- usłyszałam
męski głos
Podniosłam się siłą woli, bo innej
już mi nie starczyło, by tylko upewnić się w moim przekonaniu.
Pamela:
Po wizycie na, czy przy wieży moja psychika nie była w dobrym stanie. Nie chciałam wiedzieć co kochają siatkarze. Skoczkowie byli na tyle kulturalni, że nic nie krzyczeli. Brawa dla nich. Ja schowałam się za Anastasim i przegadałam z nim większość wycieczki. Biedna była za to Lena. Została sama. Ten jej Dawid to strasznie skomplikowany typ. Ich relacja też jest skomplikowana. Ale nie będę w to wnikać. Nie wtrącam się w życie prywatne innych ludzi.
Stałam sobie spokojnie koło sztabu (bardzo mili ludzie) gdy usłyszałam śpiew Piotrka. Za chwilę zobaczyłam go na wielkiej kuli. Matko, za co? Strzeliłam face palma, a sztab wszedł do hali. Chciałam zrobić to co oni, ale usłyszałam swoje imię. No tak, jakaś dziennikarka przydybała Lenę.
- Madame! Savez-vous ce qui se passe ici? (Proszę pani! Czy wie pani co się tu dzieje?) - spytała dziennikarka
- Cette expérimentation (To eksperyment) - odparłam.
- Quoi? (Jaki?) - dopytywała.
- Top secret - i odciągnęłam Lenę, po czym ruszyłyśmy po Pita.
- Piotr! Masz tu natychmiast zejść! - powiedziałam kategorycznym tonem.
- Pameeela! - przytulił się do mnie. - Jak wyszło?
- Ośmieszyłeś całą Polskę przed Francją, ale to nic. Teraz won mi do szatni się przebierać! - mimo to pobłażliwie się uśmiechnęłam. Piotrek odpowiedział mi tym swoim uśmiechem i zniknął. Lena się na mnie popatrzyła. Tylko puściłam jej oczko i poszłam za Piotrkiem.
*
- I jak? - spytał po wygranym meczu Michał.
- Czy ja wiem? - odparłam - Od oceny jest trener, ja jestem tu tylko pooglądać.
- A dasz się zaprosić na małą kolację? - spytał.
- W sumie... - pomyślałam chwilę, nie będzie w końcu źle - ... zgoda.
- Super. To jak wrócimy po dwudziestu minutach masz być gotowa - nakazał Kubiak.
W sumie nic oprócz wieczoru nie miałam do stracenia. Brat i tak będzie siedział z MOIM, zaznaczmy to, szczeniaczkiem u Pita. A tak przynajmniej nie będę się nudziła.
- Hej! Pamela nie pędź tak! - kto tym razem? A tak Zibi.
- Myślałam, że macie lepszą kondycję - zironizowałam.
- Eee tam. Właśnie zakończyłem grać mecz - powiedział Zbyś.
- Co jest? - przeszłam do rzeczy.
- Masz wolny wieczór? - zapytał
- Nie, Misiek mnie zaprosił na kolację - spokojnie odparłam.
- Który? - zdezorientował się mój rozmówca.
- Wiesz, Winiarski - powiedziałam z sarkazmem.
- Dziku... - no brawo, domyślił się. - No cóż. To ja zapraszam cię jutro na obiad. Deal?
- Deal, ale ja wybieram miejsce - uśmiechnęłam się szelmowsko.
- Zawsze. Dziękuję.
Gdy dotarliśmy do hotelu szybko przemieściłam się do swojego pokoju i zaczęłam szykować. Czytajcie wskoczyłam pod szybki prysznic, umyłam szybko włosy (Bogu dzięki, że szybko schną), nałożyłam błyszczyk (nie lubię się malować) i założyłam czarne rurki i biały T-shirt. W tym stanie zastał mnie Michał.
- Widzę, że gotowa - przebiegł po mnie wzrokiem. - Pani pozwoli - podał ramię.
- Może tak bez tych ceregieli? Nie mam kiecki, chodź normalnie - trochę się speszyłam.
- Jak chcesz, chodźmy więc.
Ciekawe jak zakończy się ten wieczór...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz