czwartek, 17 kwietnia 2014

Trzynaście.

Lena:
-Złaź! – wrzeszczałam w stronę Piotrka, ale nic nie było wstanie zagłuszyć jego wykonania popularnej piosenki Miley Cyrus
Majtał się na tej kuli i majtał, ja wrzeszczałam, on śpiewał. Tak nam popołudnie leciało, a co! Na przypale albo wcale!
Nagle zauważyłam, jak w moją stronę kieruje się dziennikarka francuskiej telewizji. Musieli zjawić się tutaj niedawno, prawdopodobnie poinformowani przez jakiegoś życzliwego człowieka. Nie widziałam ich wcześniej. Błagam, czy naprawdę nikogo z naszej bandy nie obchodziło, że reprezentant kraju robi z siebie totalnego idiotę? Co za egoiści! Albo… Może byli po prostu sprytniejsi, niż ja i udali, że go nie znają. Mogłam pójść z nimi, a potem obejrzeć tylko reportaż o największym fanie Cyrus. Istnieje szansa, że Piotrek dostanie bilety na jej koncert. Pogardziłabym.
-W Michała się bawisz? Zajdź! – krzyknęłam po raz ostatni, bo u mojego boku pojawiła się owa dziennikarka pracująca dla jednej z francuskich stacji telewizyjnych
Była średniego wzrostu kobietą.  Miała zaokrąglone boki, ale nie groziła jej otyłość. W brązowych włosach dopatrzyłam się tysiąca wsuwek, które przytrzymywały wyszukaną fryzurę. Całość dopełniał fioletowy komplet i szpilki w tym samym kolorze. Buty zdecydowanie utrudniały jej poruszanie się, ale zadawała się tym zbytnio nie przejmować. Wyglądała na ułożoną, spokojną i elegancką kobietę z dwójką dzieci i bogatym mężem, która jest tak zajęta pracą, że nie ma czasu pomyśleć, czy ona i jej najbliżsi są szczęśliwi. Strzepała z marynarki niewidoczny kurz, poprawiła fryzurę przypominającą kokon i odchrząknąwszy odezwała się:
-Madame! Savez-vous ce qui se passe ici? (Proszę pani! Czy wie pani, co się tu dzieje?)
Wytrzeszczyłam oczy i wpatrując się bezmyślnie w rejestrującą wszystko kamerę wydukałam:
-Żekomodę?
Na szczęście w pobliżu była pani ZnamWszystkieJęzykiCoDoJednegoINiktNawetJaNieWieSkąd, czyli droga koleżanka Pamela i uratowała mnie z niezręcznej sytuacji. Mówiąc poważnie, to podziwiam ją, że tak dobrze radzi sobie z francuskim. To trudny język. Osobiście znam polski, angielski i niemiecki. Bo łacina podwórkowa się w to nie wlicza, prawda?
-Piotrek, skończ już te wygłupy! – mówiłyśmy błagalnym głosem. Teraz nie pozostało nam zupełnie nic, jak mieć nadzieję.
-Dobra, dobra – spełniwszy nasze prośby przytulił się do Pameli
-Muszę wam jeszcze, tylko powiedzieć – zaczął – Kompletnie nie znacie się na sztuce współczesnej – prychnął i odszedł w kierunku wejścia do hali
-Popatrz Lena, jakie my jesteśmy niewyedukowane  – pokręciła głową
-Jak to się mówi, sto lat za Murzynami – głośny wybuch naszego śmiechu rozniósł się po okolicy
*
Sparing wygraliśmy, a najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany Nowakowski, więc za karę w nagrodę to u niego świętowaliśmy zwycięstwo. Były palone żelki oraz parę innych specyfików. Wbrew pozorom długa podróż, a także emocje dzisiejszego dnia nie pozwoliły nam zbyt długo cieszyć się swoim towarzystwem. Szybko rozeszliśmy się do pokoi, aby tam udać się w objęcia Morfeusza.
W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!
-Cześć Lena, chciałbym z tobą porozmawiać.
-Bartek, ale my nie mamy ,o czym – zmęczona pokręciłam głową
-Jak to nie?! Zdradziłaś mnie! – krzyknął z oburzeniem - Ile jeszcze zamierzałaś to ukrywać?
-Ile jeszcze zamierzałeś ukrywać przede mną, że jesteśmy razem? – nuta sarkazmu w moim głosie ewidentnie zbiła go z tropu
-Twój związek z Dawidem…- zaczął
-Nie byliśmy razem.
Mogę być z siebie dumna. Jakkolwiek tego nie zrozumieć, nie skłamałam. Mam już dosyć tych zawiłości. Nie chcę i nie lubię kłamać. Bartek to mądry mężczyzna, tylko chyba nie potrafił się odnaleźć w zaistniałej sytuacji.
-Bartek, ja wiem, że ty jesteś inteligentnym człowiekiem.  –powiedziałam siadając na łóżku
-Trochę mi odbiło, to fakt.
-Cieszę się, że tak szybko doszliśmy do porozumienia, a teraz idź do swojego pokoju, bo nie marzę o niczym innym, jak położeniu się spać – spławiłam go unikając całonocnego rozmyślania o życiu
-Dobranoc Lena.
-Dobranoc – usłyszałam cichy zgrzyt zamka
Z pogranicza jawy i rzeczywistości wyrwało mnie ponowne pukanie do drzwi mojego lokum.
-Kurek! – krzyknęłam na ile to było możliwe
-Nie, to nie Bartek- usłyszałam męski głos

Podniosłam się siłą woli, bo innej już mi nie starczyło, by tylko upewnić się w moim przekonaniu.

Pamela:
Po wizycie na, czy przy wieży moja psychika nie była w dobrym stanie. Nie chciałam wiedzieć co kochają siatkarze. Skoczkowie byli na tyle kulturalni, że nic nie krzyczeli. Brawa dla nich. Ja schowałam się za Anastasim i przegadałam z nim większość wycieczki. Biedna była za to Lena. Została sama. Ten jej Dawid to strasznie skomplikowany typ. Ich relacja też jest skomplikowana. Ale nie będę w to wnikać. Nie wtrącam się w życie prywatne innych ludzi.
Stałam sobie spokojnie koło sztabu (bardzo mili ludzie) gdy usłyszałam śpiew Piotrka. Za chwilę zobaczyłam go na wielkiej kuli. Matko, za co? Strzeliłam face palma, a sztab wszedł do hali. Chciałam zrobić to co oni, ale usłyszałam swoje imię. No tak, jakaś dziennikarka przydybała Lenę.
 - Madame! Savez-vous ce qui se passe ici? (Proszę pani! Czy wie pani co się tu dzieje?) - spytała dziennikarka
 - Cette expérimentation (To eksperyment) - odparłam.
 - Quoi? (Jaki?) - dopytywała.
 - Top secret - i odciągnęłam Lenę, po czym ruszyłyśmy po Pita.
 - Piotr! Masz tu natychmiast zejść! - powiedziałam kategorycznym tonem.
 - Pameeela! - przytulił się do mnie. - Jak wyszło?
 - Ośmieszyłeś całą Polskę przed Francją, ale to nic. Teraz won mi do szatni się przebierać! - mimo to pobłażliwie się uśmiechnęłam. Piotrek odpowiedział mi tym swoim uśmiechem i zniknął. Lena się na mnie popatrzyła. Tylko puściłam jej oczko i poszłam za Piotrkiem.
*
 - I jak? - spytał po wygranym meczu Michał.
 - Czy ja wiem? - odparłam - Od oceny jest trener, ja jestem tu tylko pooglądać.
 - A dasz się zaprosić na małą kolację? - spytał.
 - W sumie... - pomyślałam chwilę, nie będzie w końcu źle - ... zgoda.
 - Super. To jak wrócimy po dwudziestu minutach masz być gotowa - nakazał Kubiak.
W sumie nic oprócz wieczoru nie miałam do stracenia. Brat i tak będzie siedział z MOIM, zaznaczmy to, szczeniaczkiem u Pita. A tak przynajmniej nie będę się nudziła.
 - Hej! Pamela nie pędź tak! - kto tym razem? A tak Zibi.
 - Myślałam, że macie lepszą kondycję - zironizowałam.
 - Eee tam. Właśnie zakończyłem grać mecz - powiedział Zbyś.
 - Co jest? - przeszłam do rzeczy.
 - Masz wolny wieczór? - zapytał
 - Nie, Misiek mnie zaprosił na kolację - spokojnie odparłam.
 - Który? - zdezorientował się mój rozmówca.
 - Wiesz, Winiarski - powiedziałam z sarkazmem.
 - Dziku... - no brawo, domyślił się. - No cóż. To ja zapraszam cię jutro na obiad. Deal?
 - Deal, ale ja wybieram miejsce - uśmiechnęłam się szelmowsko.
 - Zawsze. Dziękuję.
Gdy dotarliśmy do hotelu szybko przemieściłam się do swojego pokoju i zaczęłam szykować. Czytajcie wskoczyłam pod szybki prysznic, umyłam szybko włosy (Bogu dzięki, że szybko schną), nałożyłam błyszczyk (nie lubię się malować) i założyłam czarne rurki i biały T-shirt. W tym stanie zastał mnie Michał.
 - Widzę, że gotowa - przebiegł po mnie wzrokiem. - Pani pozwoli - podał ramię.
 - Może tak bez tych ceregieli? Nie mam kiecki, chodź normalnie - trochę się speszyłam.
 - Jak chcesz, chodźmy więc.
Ciekawe jak zakończy się ten wieczór...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz