sobota, 14 grudnia 2013

Jeden.

Lena:
-Leeeenka! – krzyknął Pit wbiegając do mojego pokoju
Piotrek był typową ciapą, jednakże nie dało się z nim nudzić. Co chwilę śpiewał, tańczył i bez przerwy coś mówił.
-Cześć – odpowiedziałam krótko i treściwie
-Co tutaj robisz?
-Muszę zrobić reportaż na wybrany temat, więc mój kochany braciszek uznał, iż film o was będzie wspaniałym pomysłem.
-Zagram w filmie?! – wytrzeszczył oczy ze zdumienia
-Na to wygląda – uśmiechnęłam się
-TAAAAAAK! Jupi jeeej – wrzeszczał skacząc po pokoju
-Zachowaj proszę resztki godności i w tym momencie opuść moje lokum.
-Brakowało mi twojej wrodzonej dobroci.
-Urocza i miła, a plastikową łyżką, by zabiła.
-Cała ty.
-Wyjdź .
Wybiegł z pokoju niczym młoda sarna, galopująca ku lepszemu życiu. Chociaż chyba pomylił kierunki, bo wyruszył w stronę tymczasowego mieszkanka Gumy. Ups…
Rozpakowałam się i postanowiłam zwiedzić ośrodek. Dawno mnie tutaj nie było, więc mogłam pozapominać gdzie, co jest. Po drodze mijałam kolejnych reprezentantów naszego kraju, którzy przybyli na zgrupowanie. Wszyscy, o dziwo, witali mnie bardzo serdecznie. Szczerze mówiąc, myślałam, że nie zostawiłam po sobie dobrego wrażenia. Mam sarkastyczne poczucie humoru, które nie wszystkim się podoba. Chociaż im najwyraźniej owszem. Nagle zwalił się na mnie worek ziemniaków ktoś rzucił mi się na szyję z radości. Kurek? Tak, nie myliłam się.
-Siemaneczko dziewczyneczko, dawno się nie widzieliśmy – powitał mnie radośnie
-Może to i lepiej – odchrząknęłam – Faktycznie, dobrze cię widzieć– powiedziałam głośno
- Ciebie też Lenka. Przyjechałaś z Fabianem?
- Jakżeby inaczej – uśmiechnęłam się
Bartek był w porządku. Lubiłam spędzać z nim czas. Tyle chyba wystarczy, jeżeli chodzi o opis jego osoby.

Wyszłam przed ośrodek. Pod budynek podjeżdżały nowe, coraz to lepsze samochody, z których wysiadali kolejni sportowcy. Nie minęła jednak chwila, a poczułam, że odrywam się od podłoża. No pięknie, jakiś wielkolud niesie mnie na swoich plecach. Czy to dziwne, że przypomniała mi się bajka o Jasiu i Małgosi?
Pamela:
            Las, słońce, a ja w ciemnej dziurze. Nie dosłownie. Niedługo mija termin wstępnego pokazania pac na konkurs plastyczny, a ja nawet nie mam kogo namalować. Kuźde! Oh God why? Do tego wstępne przesłuchanie jest jutro. A ja nawet nie umiem zdecydować co zaśpiewam. „Na ślinę”? „Psychologa”? „Made in China”? „Piękna”? Nie wiem, dużo za dużo tego. Czemu ja jestem tak skomplikowana? Sama siebie nie rozumiem. Jestem nienormalna… szkoda tylko, że nie studiuję matematyki. Dopełniałoby wszystkiego! Niestety moje rozwody przerwał dźwięk telefonu.
 - Czego chcesz dzikusie? – tak, dzwonił brat
 - Heeej! Nie obrażaj mnie!
 - Bo co mi zrobisz? Jeszcze do tego przez telefon?
 - To logiczne pytanie…
 - Tylko nie zaczynaj myśleć, bo rodzice zapłacą kosmiczny rachunek…
 - Tak, tak, tak. To że zdałem na trójach i czwórach do liceum, a nie jak ty na szóstkach i piątkach nie oznacza, że jestem mało inteligentny.
 - Tak, ty po prostu jesteś głupi, poza tym… z czego miałeś czwórę? Bo ja widziałam szóstkę z WF-u za występy w drużynie, a reszta to były mocne tróje…
 - Nie bedem z tobą gadał o ocenach, bo gorsza niż mama jesteś.
 - To po cholerę dzwonisz? – tak, musiałam się na kimś wyżyć
 - Bo chciałem ci powiedzieć, że mam dziewczynę – i się rozłączył
            Pasztet jeden. Jaka go zechciała? Biedaczka. Żeby zakochać się w takim cepie, żeby nie powiedzieć debilu. No, ale cóż, trzeba pójść do swojego pokoju. Mam nadzieję, że ci dwaj wariaci przestali przeżywać to, że nie dostali tego pokoju. Tak, Michał Kubiak ciągle nie mógł tego przeżyć… co jakiś czas mnie nachodził.
            Byłam już w budynku nucąc sobie pod nosem jakieś dwie pomieszane ze sobą piosenki gdy zobaczyłam to. Idealną twarz do mojego portretu.
 - Przepraszam… – cicho zaczęłam
 - Tak? – spytał się mnie mój „cel”
 - To… em… ja…
 - Konkurs plastyczny? – spytał mnie Guma. Tak, tak przez mojego chorego na siatkówkę braciszka znałam każdego siatkarza
 - Mhm, czy mogłabym pana sportretować?
 - Czemu miałbym się zgodzić? I nie mów mi per pan, po prostu Paweł.
 - Nooo, mam mieć kogoś interesującego, a takiej twarzy nie można zmarnować! Przecież do tego konkursu jest idealna. Tak w ogóle to ja jestem Pamela.
 - Ta Pamela? – spytał Zagumny, spojrzałam na niego pytająco – Ty zajęłaś pokój Michałowi i Zbyszkowi?
 - Chwila, to jest teraz mój pokój. Nie moja wina, że albo pomylili się w recepcji, albo nie wiem… organizatorzy konkursu wcześniej go zarezerwowali!
 - I to mi się podoba. Taka dziewczyna jak ty może zrobić portret.
 - Co? – teraz już nic nie rozumiałam
 - Jesteś energiczna, nie to co poprzednie, które się mnie pytały, do tego utarłaś nosa Kubiakowi i Bartmanowi, nie mogę się nie zgodzić, choćby w podziękowaniu za tą hmm… kłótnię.
 - Chodzi o te wrzaski przed ośrodkiem?
 - Tak, właśnie o nie.
 - Powinnam chyba za nie kogoś przeprosić. Nie chodzi mi o tamtych dwóch wariatów… raczej właściciele lub coś…
 - Oh, nie musisz. Wszyscy już przywykli.
 - To naprawdę będę mogła zrobić twój portret?

 - Co moje uszy słyszą? Guma będzie miał portret? Ja też chcę! – to był Fabian Drzyzga. Błagam, zostawię to bez komentarza… coś czuję, że do końca tego konkursu nie będę miała normalnego życia. No kuźde! To ja już wolę rypniętego w głowę młodszego brata, bo on przynajmniej jest jeden, a tu cała zgraja. A miało być tak pięknie...
___________________________________________________________________
Jest nowy rozdział. Mamy nadzieję, że będzie się miło czytać ^^. I druga sprawa: (tak, Jully mnie zabije xD) Sto lat, sto lat! W poniedziałek urodzinki, ale teraz piszę. Proszę nie zabijaj! xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz