wtorek, 14 października 2014

Dwadzieścia pięć.

Lena:
Nie widziałam się z Dawidem od paru dni. Ciężko byłoby spojrzeć mu w oczy po naszej ostatniej rozmowie. Snułam się po ośrodku, szukając osób, z którymi mogłabym porozmawiać, Zatęskniłam nawet za Fabiankiem. Otworzyłam drzwi i weszłam na halę, akurat trwał trening. Przywitałam się grzecznie i miałam już iść usiąść na trybunach, aż zobaczyłam Dawida. Chyba widział, jak przed nim uciekam.
Trudno
Nie, dzieciak ze mnie.
Wróciłam.
-Zapomniałam czegoś – powiedziałam rumieniąc się i usiadłam kilka rzędów niżej niż on
-Cóż za wspaniały gość! Lena, dziecinko! – zaczął krzyczeć Igła
-Co brałeś? – podeszłam bliżej, nic nie robiąc sobie z tego, że zakłócam trening
-Olek recydywista mi coś dał – posłał uśmiech biednemu fizjoterapeucie
Zignorowałam Krzyśka i podeszłam do Kubiaka.
-Jak ci się śpi? – spytałam najciszej, jak mogłam
-Michał miał problemy ze snem?! – wydarł się na całą halę Kłos
Poczułam na sobie wściekły wzrok Dzika, ale nie zamilkłam. Co zepsułam, muszę i naprawić.
-Zapytała mnie… -zaczął mówić
-Czy na stołówce dają dobre kanapki z serem! – wypaliłam przerywając mu- Jestem głodna – pomasowałam się po brzuchu
-Pyszne! – odpowiedział Karol, a ja odetchnęłam z ulgą
To zdecydowanie nie był mój najlepszy pomysł, a jednak cudem uniknęłam ciężkich rozmów na trudne tematy. Odruchowo spojrzałam na trybuny. Dawid siedział rozłożony na jednym z krzeseł i uśmiechał się kpiąco. Jakaś dziwna siła ciągnęła mnie do niego, ale rozum kazał odpowiedzieć pozytywnie na prośbę brata, który chciał przez chwilę poodbijać ze mną piłkę. Za moment na halę powinni wejść dziennikarze, osobistości świata sportu i kibice. Trening otwarty, to świetna sprawa, ale tylko dla jednej ze stron. Chłopaki męczą się podwójnie wiedząc, że ktoś ich obserwuje. Wrócą dużo później, bo muszą rozdać autografy, udzielić paru wywiadów.
Nagle usłyszałam znajomy głos. Nie mogłam się pomylić, słyszę go przez całe życie prawie codziennie.
-Fabian! Lena! – uściskał nas bardzo mocno
-Już nie Magda? – spytałam
-Zostawmy w tyle dawne urazy! Jak dobrze was widzieć. Lena, będziesz na treningu, prawda?
-Tak tato – pokiwałam głową
-To dobrze. Otrzymałem pewną propozycję, dosyć kuszącą.
Moje oczy rozbłysnęły światłem miliona gwiazd.
Czy jakoś tak.
-Developers Rzeszów chciałoby mieć cię w swoim składzie. Dziewczyny będą grały teraz w OrlenLidze, więc to spora różnica poziomów, w porównaniu z twoim zespołem. Kolejnym plusem, jest to, że moglibyście mieszkać razem.
-Musiałabym zająć się profesjonalną siatkówką – powiedziałam – Do tej pory to była tylko zabawa – zamilkłam -Co z moimi studiami? – odparłam po chwili
-Wierzę, że podejmiesz dobrą decyzję. Cokolwiek zrobisz będę cię wspierał – pogłaskał mnie po ramieniu i odszedł w stronę dziennikarzy
Popatrzeliśmy na siebie z Fabianem. Nie wiem, co dziwiło mnie bardziej. Propozycja gry w OrlenLidze, czy nagła czułość ze strony mojego taty. Pokręciłam głową i udałam w poszukiwaniu wolnego miejsca na trybunach. Jak na złość znajdowało się ono przy Dawidzie. Z gracją zajęłam miejsce koło niego i odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Jeżeli aż tak bardzo mnie nie lubisz, to powiedz. Wyjadę jeszcze dziś i nie będziesz musiała mnie oglądać – odezwał się nagle
-O czym ty mówisz? – odpowiedziałam  spontanicznie
-Zachowujesz się, jakby rozmowa ze mną była najgorszą z możliwych kar – popatrzył na mnie przenikliwie
-To…- zaczęłam, lecz przerwał mi najwidoczniej domyślając się, co za chwilę powiem
-A jak?- spytał- Szukamy siebie nawzajem i kiedy wydaje mi się, że cię znalazłem uciekasz mi ukrywając się w najgłębszym i najciemniejszym zakamarku
-Boję się tej rozmowy- powiedziałam szczerze
-Zauważyłem – pokiwał głową
-Co mam ci powiedzieć? – rozłożyłam bezradnie ręce
-Widzisz jakikolwiek sens, żebym tu został?
-Tak – odpowiedziałam nieśmiało patrząc na swoje dłonie
-Miałabyś coś przeciwko, gdybym cię teraz pocałował? – uśmiechnął się zadziornie zadowolony z obrotu spraw
Popatrzyłam mu prosto w oczy. Był chyba jedyną osobą na świecie, która potrafiła doprowadzić mnie do stanu, gdzie byłam małą, niewinną i bojaźliwą dziewczynką niepotrafiącą wypowiedzieć słowa. Kiedy z nim rozmawiałam przestawałam myśleć, zaczynałam działaś impulsywnie, spontanicznie.
-Nie – powiedziałam pewnie, nadal spoglądając w jego tęczówki

***

Wracałam właśnie do swojego pokoju, kiedy natrafiłam na jakiś głaz niechcący na kogoś wpadłam
-Przepraszam – powiedziałam
-Nic się nie stało – usłyszałam w odpowiedzi
-Maciek – powiedział i podał mi rękę
-Lena – uśmiechnęłam się –Chyba cię skądś znam – uniosłam jedną brew do góry
-Trochę gram w nogę.
-Och! Faktycznie – powiedziałam – Nie lubię piłkarzy – dodałam po chwili
-Zrobię wszystko, żebyś dzięki mnie zmieniła zdanie- puścił mi oczko
Posłałam mu uśmiech. Odwracając się mruknęłam jeszcze: ‘Niedoczekanie twoje’ i poszłam dalej.

Pamela:
Otwarty trening = omijam halę szerokim łukiem. Jeszcze by mnie ktoś tam o coś zapytał. Nie, nie, nie. Wolę nie. Poza tym widziałam, że Lena tam poszła, więc jakby co to mi opowie. Dziewczyna ma do tego talent. Już to widzę: "Chore historie spod spalskich łóżek" Lena Drzyzga. Nieźle, nieźle.
Spaceruję sobie po lesie. Pierwszy raz jest cicho i spokojnie. Martynka gdzieś gania za moim albinoskiem. Idealne popołudnie. Które ktoś przerywa mi telefonem.
 - Halo? - warczę nie patrząc na numer.
 - Miła jak zawsze - Mateusz.
 - Oczywiście - mówię. - Wyobraź sobie, że ci się kłaniam.
 - Nie muszę - mówi. - W każdym razie mam dla ciebie niusa.
 - Ciekawe jakiego - prychnęłam.
 - Otóż siostra - zaczął. - Zaczynam grać w SMS-ie Spała!
 - Zaczepiście - uśmiechnęłam się. - W takim razie prawdopodobnie się miniemy.
 - Jak to? - zdziwił się.
 - Ja jestem w Spale - powiedziałam. - Teraz.
 - Jak mniemam - zaczął - pan Z.B. i M.K?
 - Nie da się ukryć - prychnęłam. - No nic, kończę. Czas wracać z lasu do ośrodka. Zadzwoń jeszcze.
 - Ok, cześć! - powiedział brat.
 - Cześć - i się rozłączyłam. - Martyna, wracamy!
***
Przemykanie od przeszkody, do przeszkody nie jest łatwe. Szczególnie, że w większości są to kwiaty. Nie da się za nimi ukryć. W każdym razie ja próbuję. Doszła mnie "wesoła" i wesoła wieść. Ta pierwsza: (dwa w jednym) jest tu jakiś piłkarz, a trening już się skończył. Ta druga: Lena będzie grała w jakimś dobrym klubie. Przynajmniej tak wnioskuję po wrzaskach Fabiana z szatni... nie ważne.
 - Pamela! - kurde, zamyślenie i już jest niebezpiecznie.
 - Tak, panie Bartman? - uniosłam brwi i użyłam lodowatego tonu.
 - Nie bij, nie strzęp na kawałki! - poprosił.
 - Czego chcesz? - spytałam już opanowana.
 - Przepraszam - miał minę jak skruszony psiak. - Nie chciałem, żeby tak wyszło. Proszę.
 - Serio? - spytałam. - Znowu ciasteczka?
 - Nooo - jąkał się. - Nie miałem innego pomysłu. To co, mogę próbować od nowa?
 - Nie Bartman - powiedziałam. - Po tym wszystkim mogę ci zaproponować... żebyśmy byli przyjaciółmi.
 - Lepsze to niż nic - wzruszył ramionami. - To mogę ci mówić siostro?
 - Jeśli nazywasz się Mateusz i masz szesnaście lat to tak - uśmiechnęłam się.
 - Czyli nie - powiedział zrezygnowany. - No cóż, idę. Cześć.
 - Cześć - odparłam.
Gładko poszło. Guma pewnie strzelił im niezłe kazanie. Cóż. Nie powiem, że nie jestem zadowolona. Bo byłoby to kłamstwem. Ale i tak wolę pobawić się w ninja. Dwie rozmowy na jeden dzień, to nie jest dobry pomysł.
 - Widzę cię Pamela - Kubiak. Co to, piątek trzynastego!? - Nie musisz się tak chować.
 - Czyżby - odparłam tym samym głosem, co Zbigniewowi. - Może mi się tak podoba.
 - O Królowo Śniegu - zaśmiał się. - Możemy pogadać?
 - Jeśli musisz - przewróciłam oczami.
Potem stało się coś nieprzewidzianego. Kubiak ujął (ładnie brzmi, nie?) moją dłoń i pocałował ją.
 - Proszę o wybaczenie - zaczął - za moje nietaktowne zachowanie ostatnimi czasy. Nie chciałem nikogo urazić i skłonić do pewnych decyzji. Wybaczysz?
 - A mam inne wyjście? - uśmiechnęłam się. - Od razu uprzedzam następne pytanie. Nie, nie sądzę by próbowanie dalej coś dało, więc możemy zostać przyjaciółmi.
 - A ja się nie poddam - powiedział Michał. - Możesz tak mówić, ale nie dam za wygraną dopóki nie będę wiedział, że to będzie definitywny koniec. Obiecuję ci, że się jeszcze we mnie zakochasz - skinął głową. - Wybacz, ale muszę cię opuścić - i odszedł.
 - Ale... - szykowałam się do gadki.
 - Żadnych ale - poprosił Kubiak. - Ja wiem, że jeszcze mam szansę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz