- Chcą zimę? - dopytywał Mati
- Nie wiem. Może... - w tym momencie podszedł do nas pewien facet
- Dzień dobry, Bogumił Słonina. - przedstawił się facet, a ja mało co powstrzymałam śmiech - Jestem powiedzmy opiekunem skoczków.
- Skoczków? - uniósł brwi Paweł
- Tak, przyjechali tu. Czy mógłbym poprosić o zaopiekowanie się nimi przez jakiś czas? Jest ich tylko czterech.
- No dobrze, niech pan ich przyprowadzi. - powiedziałam
Za chwilę stało przede mną czterech skoczków. Biorąc pod uwagę, że miałam ostatnio do czynienia z dwumetrowymi mutantami była to miła odmiana.
- Podzielić się na dwie pary i idziemy. - powiedziałam
Nie myślcie, że sama będę się zajmować czterema facetami. Weźmie się do pomocy Lenę i tego jej księciunia. Z tego co widziałam przekażę jej pod opiekę Żyłę i Stocha.
Akurat gdy chciałam zapukać otworzyły się drzwi. Świetnie się złożyło.
- Lena, masz tu Stocha i Żyłę. Rób se z nimi co chcesz, możesz ich nawet wziąć do opieki nad szczeniakami, ale za godzinę mają być pod ośrodkiem.
Tak zostawiłam trochę zbitą z tropu dziewczynę. Sama poprowadziłam Kota i Ziobrę do pokoju Michała W. W końcu chciałam odebrać swojego psa.
- Winiarski, gdzie mój pies? - weszłam nawet nie pukając
- Aaaa! Kobieto! Nie strasz mnie, o cześć Paweł. Oooo... - wydukał na widok skoczków
- Gdzie mój pies? - ponowiłam pytanie
- Wybierz sobie. - powiedział, a sam przeszedł do oglądania z bliska naszych gości. Biedaki. Na taki psychiatryk mogli nie być przygotowani. Bywa i tak.
Podeszłam do legowiska. Spało w nim kilka naprawdę słodkich szczeniaczków. Aż mi się wymsknęło ciche "oooch", ale nie ważne. Trzeba któregoś wybrać. Okazało się to prostsze niż myślałam. Był tylko jeden bialutki szczeniaczek. Chyba suczka. Najsłabsza z miotu, bo leżała na uboczu. Delikatnie wzięłam ją/jego na ręce i popatrzyłam na skoczków. Chyba zdążyli zakumplować się z Winim. No, ok. Może nie będzie tak źle.
- Chcecie iść, czy dalej szaleć z Winiarskim? - spytałam
- Właściwie to jak masz na imię, bo tak nie spytaliśmy? - zaczął Kot
- Pamela, miło mi. - podałam im rękę
- Maciek.
- Janek.
- To w takim razie, może szczeniaczka? - spytałam
- Nie, wiesz. Ja jednak nie lubię psów... - zaczął Kot
- Ja to nie wiem. Muszę się zastanowić, ale spytajcie Żyłę, może weźmie. Dla córki.
- Ok, to zawijamy się. Muszę przenieść swojego pieska. Chwila, chwila. Gdzie Guma i mój brat? - spytałam Winiarskiego
- Poszli poszukać chyba Piotrka...
- Aha, dobra. Chyba są bezpieczni. Ruszać się. Mój pokój jest na drugim końcu ośrodka. - no dobra, trochę naciągnęłam prawdę.
- Może być. A tu się coś w ogóle dzieje? - spytał Ziobro
- Jeśli jesteś typem żartownisia, to odsyłam do pana Ignaczaka, on jest tu guru żartów.
- Super. - chłopaki przybili sobie piątkę
- Czyli rozumiem, że was też żarty się trzymają w każdej chwili?
- Tak! - odparli równocześnie
- Hmm... może się na coś przydacie...
- Masz jakiś chytry plan?
- Chytra to jest babka z Radomia mój drogi. Ja jestem sprytna. I chyba mam jakąś robotę.
- Pameeelaa! - krzyknął Piotrek (oczywiście
- Czego chcesz?
- Od nas Panie, za twe hojne dary... - dokończyli skoczkowie
- Aaa! Oni też!
- Ale co się stało Piotruś?
- Na drzewach jest śnieg, a w ośrodku skoczkowie, Bartek lata w jakiejś kurtce, Wrona i Kłos w czapkach, twój brat z Gumą lepią bałwana, a Zibi i Dziku urządzili bitwę na śnieżki! Czy ja przespałem pół roku? Jak nam poszły imprezy? Czy Kowal mnie nie zabije, że się spóźniłem na sezon ligowy?
- Piotrek, spokojnie, nic nie przespałeś. Po prostu do ośrodka przyjechali skoczkowie, więc ktoś sypnął sztucznym śniegiem, a te wszystkie zimowe "atrakcje" to pewnie wymysł Igły. Chodź, odniesiemy mojego szczeniaczka do pokoju i razem z Jankiem i Maćkiem pójdziemy do tipi, tak?
- No dobrze. A masz żelki?
- Chyba mam. - pokazałam skoczkom drogę ręką, a sama wzięłam Piotrka za rękę, drugą trzymając szczeniaka. Jednak nagle usłyszeliśmy jakiś wrzask. Bez wątpienia był to wrzask Zibiego....
Lena:
-Takie powitania to ja lubię - uśmiechnął się szelmowsko
Przyłożyłam mu palec do ust. Później to wyjaśnię.
-Ty mnie zdradzasz! - pisnął Kurek - Zgłaszam to do prokuratury! - złożył ręce na piersiach
-Siostra, co ty robisz?! - Fabian zaczął skakać łapiąc się za głowę
-Nie jesteśmy razem! - wrzasnęłam w stronę Bartka - A ty - zwróciłam się do Fabiana - Nie panikuj.
-Dopiero się poznaliście!
Przygryzłam wargę i w akcie paniki rozejrzałam się po korytarzu.
-Miłość braciszku - dodałam po paru sekundach - Idziemy pociągnęłam Dawida za rękę
*
Kiedy znaleźliśmy się w pokoju niebezpiecznie przybliżył swoje usta do mojej twarzy.
-Umm, poczekaj - odsunęłam się
-Przecież... - bezradnie rozłożył ręce
-Zostałeś wciągnięty do mojego szatańskiego planu.
-Słucham?
-Kurek rozpowiedział, że jesteśmy parą. Wściekła wypaliłam, że mam kogoś. Kiedy zadzwoniłeś pomyślałam, że moglibyśmy poudawać... - zakłopotana wpatrywałam się w podłogę
Popatrzył na mnie zdziwiony. Może nawet trochę zdenerwowany.
-Dlaczego miałbym ci pomagać?- spytał uśmiechając się zadziornie i przybliżając do mnie
-Taki jesteś interesowny? - uniosłam brew oddalając się
-A ty cwana. Chyba jesteśmy siebie warci, co?
-Całkiem możliwe.
Nagle poczułam, jak jego ciepłe usta stykają się z moimi w czułym pocałunku. Było cudownie, ale jakby, co to nie pisałam tego.
-Co to było?
-Musimy trochę poćwiczyć, jak chcemy być wiarygodni, nie?
Ja - oszołomiona, on wyluzowany opuściliśmy moje lokum.
- Lena, masz tu Stocha i Żyłę. Rób se z nimi co chcesz, możesz ich nawet wziąć do opieki nad szczeniakami, ale za godzinę mają być pod ośrodkiem - usłyszałam, gdy tylko otworzyłam drzwi
Wpatrywałam się w skoczków nie wykazując żadnych czynników życiowych. Może poza ultraszybkim mruganiem oczami. Wspominałam już, że uwielbiam skoki?
-T-to dla mnie zaszczyt - zaczęłam
-No bez jajec, hehe. - zaśmiał się Piotrek
-Ja jestem Kamil, to Piter. Bez zaszczytów i tym podobnych, jesteśmy normalnymi ludźmi - uśmiechnął się
-Dawid - podał dłoń skoczkom
-Lena - poszłam w jego ślady-Wybaczcie, po prostu pasjonuję się skokami.
-Garbik, fajeczka i wyluzowanko, hehehe. Można tu coś porobić?
-Skoczni nie mamy, ale jest siatkówka. Słyszałam, że lubicie.
-Albo możecie wybrać się ze mną i moją ukochaną na spacer. - wypalił Dryja
Popatrzyłam na niego moim morderczym wzrokiem, ale o dziwno nie podziałało.
-Cóż, kwadraciki nas jakoś nie interesują, hehe, tak, hehe, no. - Piotrek był wyraźnie rozbawiony
-Co tutaj właściwie robicie? - zawstydzona próbowałam zmienić temat
-To długa historia, ale Złotousty pewnie lepiej ją opowie - zaśmiał się Kamil
-Mamy czas, to jak przejdziemy się?
-Piteeeeeeeer! Złotousty! Idolu! - krzyczał koś z drugiego końca korytarza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz