-Żartowałem!Wiesz ile kosztują oryginalne skarpety z Nike?
-Tak! Dlatego się z Tobą o nie założyłem!
Nie mam już żadnej pary!
-Och, biedaku, jak możesz żyć z tą
świadomością? - ucięłam dyskusję Barka i Michała
Spojrzeli na mnie zdezorientowani. Jedynie
na twarzy Fabiana pojawił się lekki uśmiech tryumfu, jakby chciał powiedzieć :
" Moja krew".
-Czy ktoś może powiedzieć mi o co tu
chodzi? - wtrąciła się Pamela
-Nie - skwitowaliśmy zgodnie
Poczułam się ... dziwnie. Miałam wrażenie,
że należę do rodziny, specyficznej, dużo większej, takiej której członków nie
łączą więzy krwi. W pewnym sensie byłam bardziej doświadczona, jeżeli chodzi o
kontakty z siatkarzami niż Pamela. Nie chciałam się wywyższać, to przyszło samo,
zupełnie niespodziewanie. Och, mam już dosyć tego refleksyjnego dnia.
-Zajmiemy się czymś? - powiedziałam
oschle, zła na samą siebie
-Co cię ugryzło? - spytał Łukasz
Popatrzyłam na niego, lecz nic nie
odpowiedziałam. Zrobiło mi się głupio, bo naskoczyłam na nich zupełnie bez
powodu.
-Oj, Lenka, Lenka widzę, że odkrywasz
swoją prawdziwą naturę - Igła puścił mi oczko
-Huh? Nie rozumiem
-Bo ty w gruncie rzeczy, to dobra
dziewczyna jesteś. Tylko tworzysz wokół siebie zaporę, tarczę. Udajesz niemiłą
i zgryźliwą.
-Po prostu dysponuję całkiem niezłą ciętą
ripostą, której nie waham się użyć. - mówiłam czując, że moje policzki się
rumienią. Rozgryźli mnie.
-Pójdziemy jutro do lasu? - przerwał naszą
rozmowę Marcin
-Spirik twierdzi, że las to wymysł
szatana! Ha!- wykrzyknął Michał W. znany również jako najlepszy przyjaciel i
największy fan Alexey'a Spiridonov'a
-Odezwał się mądry - prychnął Możdżon
-A co, niby nie? - wypowiedział niczym 5
-letnie dziecko podczas kłótni
-Nie - skwitowałam, na co wszyscy
zareagowali gromkim śmiechem
Do pierwszej w nocy oglądaliśmy filmy
różnego rodzaju, od horrorów po komedie. Większość czasu przegadałam z Pamelą.
Złapałyśmy naprawdę dobry kontakt, miałyśmy wiele wspólnych tematów. Nawet nie
zauważyłam, kiedy zasnęłam. Miałam tylko wrażenie, że ktoś mnie obejmuje ...
Pamela:
Obudziłam
się o 10:00. Nieźle, nieźle. Jakim cudem znalazłam się w swoim łóżku? Przecież
zasnęłam oparta o ścianę… nie ważne. Portret Gumy był skończony. Nieźle
wyszedł. Nie jest tak źle. Bywało gorzej. Czekajcie, czekajcie… jest po
dziesiątej? Wyniki!!!
W
ekspresowym tempie się ogarnęłam i pobiegłam pod pokój komisji. „Pamela
Masłowska, Pamela Masłowska”. Jestem! Jestem! Nie mogę w to uwierzyć.
Czekajcie, mały druczek…
„Prosimy o zgłoszenie się do komisji w
celu dobrania repertuaru na finał”
Nieźle. Jeszcze będą mi piosenkę wybierać. Ah
ci cesarzowie na tronach sędziowie. Nie ma to jak powierzyć im swój
los dostać od nich piosenkę. Zapukałam.
-
Proszę! – odezwał się głos
-
Dzień dobry. Jestem Pamela Masłowska…
- A
tak. Proszę usiąść – powiedział jakiś pasztet mężczyzna, który należał
do komisji – Pani śpiewała „A miało być tak pięknie” happysad?
- Tak,
to ja.
-
Najlepszy występ, gratuluję.
-
Dzie… dziękuję.
- Może
pani zaśpiewać „Nic nie zmieniać” również happysad?
-
Szczerze mówiąc wolałabym nie.
-
Czemu?
-
Kłóci się to z moimi poglądami.
-
Rozumiem. Nie było pytania. To może… „Manewry szczęścia”? Tylko w wersji
lirycznej?
- Może
być.
-
Świetnie. Występ za 10 dni.
-
Dobrze, dziękuję.
- Hm! Tylko pani nie protestowała co do daty.
- Bo
znam już tą piosenkę bardzo długo.
- Aha,
rozumiem. Do zobaczenia.
- Do
widzenia.
Wyszłam
z jaskini lwa pokoju. Najlepszy występ? Nieźle Pamelo, nieźle. Teraz
tylko znaleźć Nowakowskiego. Hm… pora obiadowa. Stołówka!
- Hej
Nowakowski – zaczęłam, a ten się zakrztusił, był sam na stołówce
- Hej,
co się stało?
- Mam
dwa pytanka: gdzie reszta, to pierwsze.
- Nie
wiem, poszli w las.
-
Okeej – siłą powstrzymywałam śmiech – teraz drugie: co to były za żelki, które
piekliśmy?
-
Smakowały ci? – uradował się środkowy
-
Powiedzmy…
- Nimm
dwa śmiej żelki kwaśne! No i opiekane, a co chcesz?
- No
tak jakby, nie ważne. Smacznego!
- Nie
jesz?
- W
sumie… skusiłeś mnie. A wiesz kiedy reszta będzie?
- Nie,
Paweł Zagumny tylko przyjdzie.
-
Czemu?
- Bo
nie poszedł w las.
Spoko.
Normalny człowiek, proszę raz. I mam Gumę.
- O,
Pamela. Pojawiłaś się na stołówce? – tak, Paweł rozbrajał szczerością.
- Tak
wypada – odparłam
-
Piotruś, dziecko gdzie reszta? – spytał środkowego
-
Poszli w las!
-
Razem z Leną.
- Tak!
- To
dobrze, może wrócą – popatrzyłam na niego z miną „WTF!?” – Tylko Lena jest z
nich ogarnięta, czego chcesz.
- Nie,
nic – wypuściłam powietrze – Ciekawe co na to trener…
-
Anastasi? Chyba już przywykł. Piotruś, a ty czemu nie poszedłeś?
- Bo
mama mi powtarzała, żeby uważać i nie chodzić samemu do lasu.
- To
byłbyś sam? – spytałam
- Nie,
ale ja boję się zawsze, że się zgubię.
- Nie
wnikam…
- Co
porobimy? – spytał środkowy, gdy zjadł
- My
dokończymy jeść, a ty rób se co chcesz – oparłam nieco sarkastycznie
-
Pójdziecie ze mną do szałasu?
-
Chodzi ci o tipi?
- Tak!
– spojrzałam na Zagumnego, kiwnął głową
- Ok,
czemu nie – ktoś musiał się zająć tym małym dzieckiem siatkarzem
-
Juchuuu! – zawołał Nowakowski
Takim
cudem razem z dzieckiem Pitem i Gumą siedziałam w szałasie grając w
karty. Gdy po raz dwudziesty ogrywałam ich w makao do tipi ktoś wpadł…