Pamela:
W Jastrzębiu-Zdroju było mi nudno. Z resztą,
po Spale pewnie wszędzie będzie nudno. Nie mogę jednak za bardzo narzekać. Na
razie dopiero poznaję miasto. Nawet nie jest takie duże i mimo pewnej
odległości do centrum nie jest tak źle. Na uczelnię jeździ mi autobus spod
domu. Okolica spokojna, nie mam na co narzekać.
Stoję sobie właśnie przy trawniku, na którym
hasa Babi. Niedaleko domu jest plac dla psów. Niezwykle przydatne miejsce.
Często tam bywam, dzięki czemu zdążyłam już zaznajomić się z sąsiadami.
Właśnie jestem w drodze na miejsce.
Codziennie jestem tam z Babi. Wybieram tylko takie pory, kiedy nikogo tam nie
ma. Lubię samotność, ale umiarkowaną. Nie można przesadzać zarówno w jedną jak
i w drugą stronę. Byłam jedną ze szczęśliwszych osób, które potrafiły znaleźć
złoty środek.
- Oh,
sorry – powiedział (wysoki) chłopak.
- Nic
się nie stało – uśmiechnęłam się. – Naprawdę.
- Ale
stało – mówił tamten. – Mike pociągnął i…
-
Grek? – spytałam.
- Mhm
– zarumienił się. – Dima.
-
Pamela, miło mi poznać zawodnika Jastrzębia – podałam mu rękę.
-
Myślałem, że nie wiesz – powiedział.
-
Wiem, ale nie będę traktować kogoś wyjątkowo – zaśmiałam się. – Oprócz tego, że
jesteś Grekiem, raczej jesteś zwykłym człowiekiem, prawda?
- Tak!
– rozpromienił się. – Masz ładnego psa.
-
Dziękuję – powiedziałam. – Twój też jest niczego sobie.
- Eeee
tam, to Mike, a twój? – zaskakująco dobrze mówił po polsku.
- Babi
– powiedziałam. – Odprowadzimy was, ok?
- Ok –
uśmiechnął się. – Jesteś ok.
- Miło
mi to słyszeć – odparłam.
- Ale
niedawno tu mieszkasz – stwierdził.
- Tak,
jakieś dwa tygodnie. Prawdopodobnie – zamyśliłam się.
- To
krótko – powiedział Dima. – Jutro pokarzę ci miasto.
-
Naprawdę, nie trzeba – zaczęłam protestować.
-
Trzeba – uśmiechnął się. – Łącznie z halą.
- To
akurat wiem jak wygląda i gdzie jest – powiedziałam. – Jestem Resoviaczką – w
sumie tak bardzo nie skłamałam.
- To
czemu tu mieszkasz? – zdziwił się.
-
Studia – odpowiedziałam.
-
Rozumiem – pokiwał głową. – Ale i tak pokażę ci miasto.
-
Będzie mi więc bardzo miło – powiedziałam zrezygnowana w środku.
- Ja
już tu mieszkam. A ty? – zapytał.
-
Zaraz obok – spojrzałam w prawo. – Podejdę jutro o dziesiątej.
- Ok –
rozpromienił się. – Weź psa.
- Ok –
zaśmiałam się. – Więc, do jutra.
- Do
jutra! – i zniknął za drzwiami.
- No
widzisz Babi – zaśmiałam się. – Chyba w moim życiu zaczęła się era siatkarzy.
Po powrocie do domu siadłam z ciekawą książką
na kanapie. Popatrzyłam na telefon, na którym aż roiło się od SMS-ów od Pita.
Czasem zwykłe „Cześć, jak tam?”, czasem pełny opis przeżyć wewnętrznych,
sytuacji, albo jakiegoś miejsca. A czasem nawet jakieś zdjęcie. Że też
Nowakowski musiał mieć darmowe SMS-y. Parę też było od innych. Między innymi od
Leny, Pawła, nawet Zbyszka, czy Dawida. Te ostatnie czasem mnie zaskakiwały,
ale nie tak mocno jak te, których nawet nie miałam odwagi otwierać. Mianowicie
SMS-y od Kubiaka. Nie chciałam wiedzieć co tam jest. Nie chciałam mu dawać
odpowiedzi, a razem z nią nadziei. Może już zrozumiał jakiego ma upartego
przeciwnika, bo od dwóch dni nie było nowych SMS-ów od niego. Nagle mój telefon
zabrzęczał. Nie patrzyłam na numer i odebrałam:
- Tak?
-
Jesteś uparta, ale ja bardziej – usłyszałam głos Kubiaka. Cholercia. – Czeka
nas długa gra – i się rozłączył.
Lena:
Dzięki Fabian
Promienie słońca bezlitośnie padały na moją twarz
uniemożliwiając mi dalszy sen. Przetarłam oczy i podniosłam się. Spojrzałam na
zegarek. Wskazywał godzinę ósmą, co oznaczało, że spałam całe cztery godziny.
Muszę uważać, żeby nie przerodziło się to w hibernację. Przez większą część
nocy przeglądałam zdjęcia ze Spały i rozmawiałam z Dawidem. Kto by pomyślał, że
właśnie tam znajdę miłość? – zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową.
Włożyłam nogi w kapcie i po raz kolejny obeszłam własny pokój, aby nacieszyć
się jego widokiem zanim wyjadę do Rzeszowa. W zasadzie wszystko było już
gotowe. Podpisałam kontrakt, a wniosek o przeniesienie na tamtejszy uniwersytet
został zaakceptowany. Nadal miałam jednak wątpliwości. Wiedziałam, że moje
zamartwianie się przyszłością nic nie da, a mimo to ciągle myślałam o tym, jak
będzie wyglądało moje życie, kiedy podporządkuję je siatkówce, czy zdołam dokończyć studia,
utrzymać z bliskimi równie dobre relacje, co teraz. Ku mojemu niezadowoleniu,
chyba zaczynam dorastać. Dwadzieścia dwie wiosny zapewne są jednak odpowiednim
momentem na ten proces.
-Lena! – mój braciszek wpadł do pokoju – Chodź, nakarmimy rybki-
dodał z wielkim uśmiechem na twarzy
Niektórych dorastanie omija szerokim łukiem.
Pokręciłam głową podśmiewując się lekko, ale wyszłam z
pokoju. Nieopatrznie trafiłam na coś twardego zaraz przy drzwiach. Przez kilka
tygodni przebywania w Spale przyzwyczaiłam się do wpadania na worki z
ziemniakami, cegły, wieże wysokich ludzi, więc nie zrobiło to na mnie zbyt
wielkiego wrażenia. Uniosłam lekko głowę, a moim oczom ukazał się owy twardy
element, mój drugi brat.
-Tomek! – wpadłam mu w ramiona – Dobrze cie widzieć,
grubasku!
-Wypraszam sobie, jestem niczym męska wersja Ewy
Chodakowskiej- zapozował niczym kulturysta
-Pewnie, pewnie- pokiwałam głową –Ciekawe, co na ten temat
powie Magda
-Dokładnie, to samo – uśmiechnął się
Zostawiłam moich braci samych sobie i poszłam bratać się z
kobietami. Ciepło przywitałam się z moją bratową, a następnie mocno wyściskałam
dwuletnią bratanicę. Dominika była prawdziwym oczkiem w głowie całej naszej
dziwnej rodzinki. Ta dziewczynka, to prawdziwy skarb.
-Ciociu!- zawołała
-Cześć, maleńka, jak tam? – uśmiechnęłam się promieniście
-Mam chłopaka!
-Naprawdę? – zrobiłam zaskoczoną minę – Jak się nazywa?
-Kuba – odparła- Poznałam go na placu zabaw – powiedziała z
rozbrajającą szczerością i pewnością siebie
-Dostanę zaproszenie na ślub? -spytałam całkiem poważnie
-Pewnie ciocia!- przytuliła mnie mocno
***
Po kilku godzinach rozmów o życiu, polityce, sporcie i
modzie postanowiliśmy wszyscy razem zasiąść do obiadu.
-Cieszę się, że was mam, drogie dzieci – usłyszeliśmy nagle
-Mamo! – krzyknął Fabian do rodzicielki, która znajdywała
się akurat w kuchni – Tata ma gorączkę!
Chóralnie wybuchliśmy śmiechem. Takie wyznania są naprawdę niespotykane ze strony głowy naszej rodziny.
Chóralnie wybuchliśmy śmiechem. Takie wyznania są naprawdę niespotykane ze strony głowy naszej rodziny.
-Oh – westchnął tata – Magdaleno! – dodał po chwili
Podniosłam głowę równocześnie z moją bratową. W tej rodzinie
nic nie było jasne. Okazało się jednak, że chodzi o żonę mojego brata, a nie o
mnie.
-Leno, dlaczego reagujesz na zupełnie inne imię, niż ci
daliśmy? – pytanie taty zupełnie zbiło mnie z tropu
-Ale przecież…- urwałam nie wiedząc, co powiedzieć
Zrezygnowana machnęłam ręką.
***
Rodzinny posiłek trwał w najlepsze, kiedy Fabian postanowił
narazić się mi całkiem poważnie.
-Wiecie co? – zaczął uradowany przerywając ciszę panującą w
pokoju – Lena ma chłopaka! –dodał wprawiając wszystkich w osłupienie
Kawałek schabowego ugrzązł mi w gardle i nie byłam pewna,
czy jestem w stanie go połknąć, czy za chwilę udławię się i otrzymam nagrodę za
najgłupszą śmierć. Posłałam mojemu bratu nienawistne spojrzenie, a on
odpowiedział mi wielkim uśmiechem i buziakiem posłanym w moją stronę.
-Czemu się nie chwaliłaś? – usłyszałam pytanie Magdy
-Jakby co, któremu mam przyłożyć? – dodał Tomek
-Może wreszcie doczekam się wesela –mama zaklaskała w dłonie
Tata odchrząknął.
Nic więcej
Masa pytań, radosnych żartów i jedno chrząknięcie, to
jedyne, co wtedy słyszałam i o czym myślałam.
Po co komu brat?
-Powinnaś go zaprosić, szkoda, że nie ma go teraz tutaj –
mama wyglądała na zawiedzioną
-Ma też swoją rodzinę, z którą chce się spotkać – odparłam p
dłuższej chwili milczenia i automatycznie urwałam wszelkie rozmowy, jakby
wszyscy tylko czekali, aż zacznę opowiadać historię jego życia i naszej
wspaniałej miłości, oczywiście ze wszystkimi szczegółami
-Czyli gra w reprezentacji? –Tomek skierował to pytanie
bardziej w stronę Fabiana, niż moją
Pokręciłam głową, chociaż nie ja byłam wywołana do
odpowiedzi.
-Weźmiemy podwójny ślub! Ja z Kubą, a Lena z tym swoim… –
Dominika zdawała się być najbardziej beztroską osobą przy stole
-No właśnie, jak ma na imię?- mamy, to nieustępliwy typ
człowieka
-Dawid- odparłam spokojnie
-Może być – wtrąciła się Dominika
Jedyne, czego chciałam to odejść teraz od stołu albo za
pomocą magicznej różdżki zamknąć im wszystkim usta. Wolałam powiedzieć o
Dawidzie w trochę inny sposób, jednak dzięki mojemu kochanemu braciszkowi
stałam się sensacją rodzinną przynajmniej do końca weekendu.