niedziela, 8 lutego 2015

Trzydzieści.

Lena:
Rozsiadłam się wygodnie na swoim łóżku. Zrobiliśmy żart stulecia i naprawdę boję się, co wymyśli Zbyszek, aby dać nam nauczkę. Mimo to, było warto. Poza wielką dawką śmiechu nauczyliśmy też Dawida żartować. Teraz mogę stwierdzić, że mam u swego boku ideał. Zaśmiałam się pod nosem i włączyłam komputer.
Czasem mam wrażenie, że to działa, jak zaklęcie. Kiedy tylko wciskam przycisk, który w magiczny sposób uruchamia moje okno na świat ktoś musi zapukać do mojego pokoju.
Chwila,
chwila…
Zapukać? Żaden z siatkarzy nigdy tego nie robił, pewnie, dlatego że co roku trafiali do spalskiego buszu i zwyczajnie dziczeli. Tylko jedna osoba mogła zachować resztki kultury.
-Proszę!- krzyknęłam, chociaż najchętniej udałabym, że mnie nie ma
-Cześć- powiedział wchodząc do pokoju
-Już miałam cię zignorować, ale uznałam, że nie mogę tego zrobić człowiekowi, który zachował dobrą kulturę w lesie.
Zaśmiał się i usiadł naprzeciwko mnie.
-Nie powiedziałam, że pozwalam ci usiąść- pokręciłam głową
Wstał, jakby nagle okazało się, że siedzi na rozżarzonych węglach. Zawstydzony podrapał tył głowy.
-Żartowałam – wybuchłam gromkim śmiechem – Może powinnam pomyśleć o szkole aktorskiej? – spytałam bardziej siebie, niż jego
Wzruszył ramionami. Popatrzyłam na niego. Widziałam, jak się lekko czerwieni. Był zakłopotany, ale jednocześnie pewny, że jest we właściwym miejscu. Zupełnie, jak Dawid podczas jednej z naszych pierwszych rozmów. Trochę przestraszyłam się tego skojarzenia. Pewnie gdybym nie była w szczęśliwym związku mogłabym się w nim zakochać. Wyglądał na skromnego, dobrego chłopaka.
-O czym chcesz porozmawiać? – przerwałam swoje rozmyślania
-O życiu – zaśmiał się cicho – Nudziło mi się, pomyślałem, że przyjdę… -urwał
-W takim razie mam jedno pytanie.
-Naprawdę? – zdziwił się, jakby powiedziała, że kupuję żyrafę, bo nie lubię swojego sufitu, a ona będzie genialnym pretekstem do zniszczenia go
-Jak zostałeś piłkarzem? – popatrzyłam na niego
-Odpowiem na to pytanie, ale pod warunkiem, że ty odpowiesz na moje – przybliżył się
-Seria trzech pytań? – spytałam
Pokiwał głową na zgodę. Nagle z niepewnego chłopca stał się intrygującym mężczyzną. To nie tak, że poczułam do niego cokolwiek poza małą sympatią. Kobiety po prostu widzą takie rzeczy.
-Sam nie wiem, co ci powiedzieć – zaczął – Moja historia nie różni się niczym od innych. Kiedy byłem małym chłopcem poszedłem z tatą na pierwszy mecz piłki nożnej w moim życiu. Potem zacząłem trenować, aż do momentu, kiedy zdałem sobie sprawę, że to, co kiedyś było wciśnięte w rubrykę: „zainteresowania” stało się pasją i jedynym właściwym sposobem na dalsze życie – rozłożył ręce
-Każda historia się czymś różni – pokręciłam głową – Twoja też jest niesamowita, tylko źle na to patrzysz.
-Teraz czas na moje pytanie –stukał palcami o poręcz krzesła – Jak, to jest urodzić się w takiej rodzinie?
-Zupełnie tak, jak w każdej innej- zaśmiałam się
-Widzisz, ty też źle na to patrzysz. Wszystkie rodzinny są inne, niezwykłe.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i podziwem. Trafiłam na godnego przeciwnika. Przez chwilę milczeliśmy, musiało minąć parę minut, kiedy wyrwał mnie z zamyślenia.
-Twoje pytanie – chrząknął – Tak długo się nad nim zastanawiasz? – uśmiechnął się zadziornie
-Cóż za niespotykana pewność siebie –powiedziałam z wyrafinowaniem- Przekonaj mnie, że piłkarze, to ludzie godni uwagi.
-Cóż, popatrz-zakaszlał- na mnie- zakaszlał
-Wcale mnie to nie przekonuje – udawałam poważną
-Jesteśmy normalnymi ludźmi – powiedział rezygnując z udawania zakochanego w sobie
-A reprezentacja? Jest dla ciebie ważna?
-Bardzo- pokiwał głową z powagą – Większość moich marzeń się z nią wiąże.
-Wyjątkowe w waszym środowisku
-Pozornie –powiedział – Dlaczego masz takie złe zdanie o piłkarzach?
-Z doświadczenia- uniosłam kącik ust, ku górze –Powiedzmy, że istnieje szansa, iż je zmienię.
Uznałam temat za zakończony. Musiałam zadać ostatnie, prawdopodobnie najważniejsze pytanie. Postanowiłam powiedzieć te, które jako pierwsze przyjdzie mi na myśl.
-Jesteś zakochany? –wypowiedziałam tak szybko, jak się tylko dało
-Naprawdę? – zdziwił się – Po tobie się tego nie spodziewałem – zaczął obracać długopis w palcach – Bardzo możliwe – pokiwał głową i wbił we mnie wzrok.
Czułam, że moje policzki z sekundy na sekundę stają się coraz bardziej czerwone, a ja nie mogę z tym nic zrobić. Byłam wściekła, bo nie lubiłam, kiedy ktoś inny kierował reakcjami mojego organizmu.
-Oddaję pytanie – usłyszałam jego głos
-Tak – odrzekłam zdecydowanie – Mogłeś to bardziej przemyśleć.
-Albo wcześniej tutaj przyjechać –westchnął i wyszedł, jakby nic się nie stało


Pamela:

 - Nie wiem czy warto w to wejść – powiedział sceptycznie Fabian.

 - Oj Fabian – zrobiłam słodkie oczka. – Zapas żelków do końca pobytu w Spale?

 - I lizaki, jeden na tydzień! – powiedział.

 - Jeden na dwa tygodnie – powiedziałam.

 - Dziesięć dni? – spytał.

 - Dobra – zawarliśmy umowę.

 - I do której tak będziemy siedzieć? – spytał.

 - Nie wiem – powiedziałam. – Znasz zakres swoich obowiązków.

 - Tak – powiedział. – Mam być twoją wtyczką, dowiadywać się co chce zrobić Misiek i najlepiej jak najbardziej to opóźnić. Do tego zniechęcić go jakkolwiek do tego do czego dąży. Choć tego nie rozumem, cena jest warta roboty.

 - Będę ci do tego dozgonnie wdzięczna – uśmiechnęłam się.

 - Ale jest jeszcze jedno – powiedział starszy z rodzeństwa Drzyzgów.

 - Wal – powiedziałam.

 - Ty gadasz czasem z moją siostrą, prawda? – spytał.

 - Nie da się ukryć – przewróciłam oczami. – Jest tu poza mną jedyną kobietą.

 - I z Dawidem też – dążył dalej.

 - Też – potwierdziłam. – Ale nic między nami nie ma! – zastrzegłam. – Tylko się kumplujemy.

 - Nie o to mi chodzi – powiedział Fabian. – Wolałbym, żeby trzymał się z dala od mojej siostry, jeśli o mnie chodzi.

 - Syndrom starszego brata – zaśmiałam się. – Też tak mam względem Mateo.

 - Nareszcie ktoś mnie rozumie – rozpromienił się Fabian.

 - Ale do czego zmierzasz? – spytałam.

 - Możesz mi przekazywać info na temat Leny i Dawida? – spytał.

 - Jeśli cokolwiek będę wiedzieć – powiedziałam. – I te lizaki jednak będą jeden na dwa tygodnie.

 - No dobra – zgodził się Fabian D. – To co wiesz?

 - Wiem tyle, że Dawid, moim zdaniem bezpodstawnie jest zazdrosny o tego piłkarza – rzuciłam lekko.

 - O PIŁKARZA!? – wrzasnął Fabian.

 - Ciszej – powiedziałam. – Nie musisz budzić całego ośrodka. Ty nie wiesz, że ten Maciek ci się do siostry klei?

 - Nie! – zdenerwował się Drzyzga.

 - Spokojnie – przewróciłam oczami. – Myślę, że Lena się nim nie przejmuje. I jeśli już to gadaj z Dryją o „przyszłości” swojej siostry.

 - Pamelo, Fabianie, co robicie o wpół do piątej nad ranem w tym tipi? – u wejścia zmaterializował się Paweł.

 - My… ja… Pamela… - zaczął się jąkać Fabian.

 - Pawle, spokojnie i delikatniej – skarciłam go lekko. – Fabian ledwo co wrócił do normy po koszmarze, a ty mi go znowu straszysz.

 - Wybacz – powiedział Zagumny. – Następnym razem nauczy się, żeby nie oglądać horrorów przed zaśnięciem.

 - On nie oglądał horrorów – powiedziałam. – Oglądał posiedzenie sejmu w sprawie… czego Fabianie?

 - Nnnnnie pamiętam – wydukał.

 - Biedny Fabian – poklepałam go po plecach. – To teraz Paweł zaprowadzi cię do pokoju, a ja pójdę zobaczyć jak tam moja Mała.

To mówiąc odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę swojego pokoju.

Mała grzecznie spała, ale Babi dawała o sobie znać. Widocznie chciała wyjść. Niewiele myśląc wzięłam psa na ręce, smycz w kieszeń i poszłam na ranny spacer.

Tak do szóstej chodziłam po spalskim lesie. Kto biednemu zabroni jak sam sobie pozwoli? O szóstej zobaczyć kogoś na podjeździe to nic dziwnego, z reguły o tej porze wszyscy wstają. Mnie z kolei złapała senność. Jedna nieprzespana noc za dużo.

 - Pamela? – zdziwił się Kubiak wychodzący z ośrodka. – Co ty tu tak wcześnie robisz?

 - Musiałam wyprowadzić psa – prychnęłam. – A ty co?

 - Nic – powiedział. – Szu…szukałem cię.

 - Po co? – prychnęłam.

 - Bo wiesz… - jego wypowiedź przerwał głośny pisk opon.

Na podjeździe pojawiła się niezła bryka. Nie znam się na samochodach, ale widząc minę Michała wiedziałam, że każdy duży i mały chłopiec o takiej marzy.

 - Przepraszam, czy tu aktualnie przebywa Maciej Rybus? – spytał elegancki mężczyzna.

 - Zależy kto pyta – prychnęłam.

 - Jego menadżer – odparł.

 - A to jest – powiedział Kubiak.

No ciekawie, ciekawe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz