Lena:
Przytuliłam go bardzo mocno. Poczułam, jak jego dłonie obejmują mnie w pasie, a głowa opiera się na moim ramieniu.
-Nikt ci mnie nie zabierze - wyszeptałam - Mogę się z tobą droczyć, ale jesteś jedyną osobą, u boku której widzę się za parę lat.
Uśmiechnął się promieniście.
-Właśnie to chciałem usłyszeć.
-Co?- spytałam dociekliwie
-Że mnie kochasz - powiedział i pocałował mnie tak, jak robią to ludzie w lesie
W sumie nie wiem, jaka jest różnica między drzewiastym terenem, a jakimkolwiek innym. Zapewne żadna, ale podoba m się to porównanie. 'Pocałował mnie w swoim stylu' nie brzmi już tak awangardowo. Jakkolwiek tego nie określić było idealnie.
- I żyli długo i szczęśliwie - powiedział nadal się uśmiechając
-Mam nadzieję, chociaż w tym momencie - zaczęłam niepewnie - Mamy mały problem - wykrzywiłam usta, jak dziecko smakujące cytrynę po raz pierwszy
-Tylko nie mów, że...- popatrzył na mnie lekko przerażony, na co ja bezdusznie, z całą pewnością pokiwałam głową
-Przecież twierdziłaś, że znasz ten głupi las!
-Spokojnie- powiedziałam nerwowo rozglądając się po otwartej przestrzeni - Tamtędy! - wskazałam palcem jakikolwiek kierunek
Błądziliśmy po lesie parę godzin. O dziwo nie spotkaliśmy żadnej innej drużyny. Mam wrażenie, że Dawid nabrał pewnych wątpliwości, kiedy zaczęło robić się ciemno.
-Mamy lato, a to oznacza, że słońce zachodzi gdzieś o... -przerwał, udając, że usilnie nad tym myśli- Dwudziestej pierwszej? Zdajesz sobie sprawę ile tu już jesteśmy?
-Jedno nie daje mi spokoju. Nie spotkaliśmy tu nikogo, nawet Maćka.
-Może dał sobie spokój i poszedł do ośrodka?
-Nie marudź tak. Co z ciebie za facet?- powiedziałam z wyrzutem
-Zostańmy tutaj - zaproponował nagle
-Słoneczka za dużo? - prychnęłam
-To nie ma sensu. Może jutro znajdziemy drogę albo inna drużyna tu przyjdzie.
-Jeżeli chcesz, to siadaj pod drzewem, ja idę dalej. Nie zostawię mojego łózia!
-Czego?
-Łózia - powiedziałam, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie
-A mnie zostawisz? - zapytał przyciągając mnie do siebie i całując lekko
Przygryzłam usta. Ten to miał argumenty. Drań!
-W żadnym filmie słowa: 'Zostańmy tutaj' wypowiedziane w lesie przez mężczyznę nie oznaczają niczego dobrego.
-Oglądałaś kiedyś produkcję, w której młody siatkarz porywa córkę byłego sportowca podczas gry w podchody? - uniósł brew ku górze
-Nie wydaje mi się, żeby był to najciekawszy scenariusz.
-Też tak sądzę - uśmiechnął się zadziornie - Są ciekawsze - pocałował mnie
-I właśnie dlatego tutaj nie zostanę- odsunęłam się chichocząc
-Ale ja naprawdę...! -tłumaczył się
-Akurat! - miałam wrażenie, że mój śmiech słychać w sąsiedniej miejscowości
Pamela:
- Piotruś, nie narzekaj! - prosiłam Nowakowskiego. Wielki mi problem być w drużynie z Zagumnym.
- Ale ja chcę być z tobą i Kubą! - tupnął nogą siatkarz.
- Grrrrrrrr! - warknęłam.
- Pamelo to żaden problem - powiedział Paweł. - Pójdę do siebie, a po drodze zaniosę twojego szczeniaczka do pokoju. Mała śpi, masz czas dla siebie.
- Ale tak nie może być, że nie bierzesz żadnego udziału w naszych zabawach! - powiedziałam.
- Jestem na to zbyt poważny - i odszedł.
- Piotrek wołaj Kubę - odparłam zrezygnowana.
***
- Tu jest znaczek, tu jest znaczek! - wołał Nowakowski na cały las.
- Ciszej, bo przegramy! - odparł konspiracyjnym szeptem Jarski.
- Dzieciaki, wyrośnięte dzieciaki - mruknęłam.
- Pamela! Chodź, chodź, chodź! - zawołał środkowy.
Teraz trochę żałuję, że zgodziłam się być w drużynie z Piotrkiem. I Kubą. No i z Piotrkiem. Ale lepsze to niż drużyna ja, Kubiak i Bartman. Trafiłabym gorzej niż Lena. Wlokący się za nią wszędzie piłkarz i zazdrosny Dawid. I to podobno kobiety trudno zrozumieć. A ja nie rozumiem ani Maćka, ani Dawida. Jeden łazi za dziewczyną, u której nie ma szans, a drugi jest o to zazdrosny. Faceci są dziwni.
- A ty jak uważasz? - z zamyślenia wyrywa mnie głos Nowakowskiego.
- Ale co? - pytam.
- Są dwa znaki - powiedział Jarski.
- Jakiego koloru były poprzednie? - pytam.
- Różowe jak kreda, którą dałem Lenie - powiedział Pit.
- To za różowymi - wydałam komendę.
Idziemy głębiej w las. Tylko Lena mogłaby tak pokręcić drogę. A Pit i Kuba dążą według szlaku co jakiś czas mnie wołając.
- Aaaaaaa!!!!! - rozlega się krzyk. Dziwne, nie znam tego głosu.
- To nie siatkarz - mowi odkrywczo Kuba.
- Czyli piłkarz - wzdycham i kieruję się w stronę krzyku.
- Piotruś, nie narzekaj! - prosiłam Nowakowskiego. Wielki mi problem być w drużynie z Zagumnym.
- Ale ja chcę być z tobą i Kubą! - tupnął nogą siatkarz.
- Grrrrrrrr! - warknęłam.
- Pamelo to żaden problem - powiedział Paweł. - Pójdę do siebie, a po drodze zaniosę twojego szczeniaczka do pokoju. Mała śpi, masz czas dla siebie.
- Ale tak nie może być, że nie bierzesz żadnego udziału w naszych zabawach! - powiedziałam.
- Jestem na to zbyt poważny - i odszedł.
- Piotrek wołaj Kubę - odparłam zrezygnowana.
***
- Tu jest znaczek, tu jest znaczek! - wołał Nowakowski na cały las.
- Ciszej, bo przegramy! - odparł konspiracyjnym szeptem Jarski.
- Dzieciaki, wyrośnięte dzieciaki - mruknęłam.
- Pamela! Chodź, chodź, chodź! - zawołał środkowy.
Teraz trochę żałuję, że zgodziłam się być w drużynie z Piotrkiem. I Kubą. No i z Piotrkiem. Ale lepsze to niż drużyna ja, Kubiak i Bartman. Trafiłabym gorzej niż Lena. Wlokący się za nią wszędzie piłkarz i zazdrosny Dawid. I to podobno kobiety trudno zrozumieć. A ja nie rozumiem ani Maćka, ani Dawida. Jeden łazi za dziewczyną, u której nie ma szans, a drugi jest o to zazdrosny. Faceci są dziwni.
- A ty jak uważasz? - z zamyślenia wyrywa mnie głos Nowakowskiego.
- Ale co? - pytam.
- Są dwa znaki - powiedział Jarski.
- Jakiego koloru były poprzednie? - pytam.
- Różowe jak kreda, którą dałem Lenie - powiedział Pit.
- To za różowymi - wydałam komendę.
Idziemy głębiej w las. Tylko Lena mogłaby tak pokręcić drogę. A Pit i Kuba dążą według szlaku co jakiś czas mnie wołając.
- Aaaaaaa!!!!! - rozlega się krzyk. Dziwne, nie znam tego głosu.
- To nie siatkarz - mowi odkrywczo Kuba.
- Czyli piłkarz - wzdycham i kieruję się w stronę krzyku.