Pamela:
Następnego dnia:
Łóżko było
przyjemnie ciepłe i wygodne. Mnie jednak już koło ósmej obudziło dziwne
przeczucie. Założyłam szlafrok i udałam się na dół. Myślę, że już wiem jak
wyglądały dni po ucztach wikingów.
Przechodziłam
nad powykręcanymi kończynami siatkarzy Jastrzębskiego Węgla i powoli docierałam
do celu mojej podróży. Pokoju Kubiaka. Nie bawiłam się w pukanie, ani nic.
Jeszcze czego. Oczywiście spał jak niemowlę. Nie żałując go wrzasnęłam:
- Kubiak macie mecz za pięć godzin!
- Aaa, moja głowa – Kubiak złapał się za
wymienioną część ciała. Ciągle zaspany.
- Radzę ci ogarnąć drużynę, bo nie zagracie –
po czym wyszłam.
***
Chcę iść na
ten mecz. Zobaczyć jak drużyna radzi sobie na kacu. Z drugiej strony w domu był
niezły bajzel. Nie zrobiłam sobie z tego nic. Na haczyku na wprost wyjściowych
drzwi powiesiłam strój Michała, w którym sprzątał wczoraj i się ulotniłam.
Na hali
byłam po krótkiej przejażdżce autobusem. Jastrzębski właśnie się rozgrzewał.
Widać, że chłopcy byli mocno skacowani, a przeciwna drużyna wprost przeciwnie.
Mimo to większa część zawodników Jastrzębia machała mi, gdy mnie zobaczyła. Wyczuwałam
prośbę Miśka i Dimy. Widziałam trenera, który najwyraźniej się załamał. Na
jego miejscu oddałabym mecz walkowerem. Ale to raczej nie wchodzi w grę.
Uniosłam kciuki w górę licząc, że choć trochę poprawię chłopakom humor.
Tuż przed
meczem zaczęło się jakieś poruszenie. Zaraz po tym rozległ się modulowany
alarm. Dobrze znałam ten dźwięk. Szkolne ewakuacje wiele mnie nauczyły.
Spokojnie wstałam ze swojego krzesełka i idąc do wyjścia zakładałam kurtkę. Tuż
po wyjściu dopadł mnie Michał ze słowami:
- Nic ci nie jest! – i zgniótł mnie w istnie
niedźwiedzim uścisku.
- Czemu miałoby mi się coś stać? – spytałam. –
Umiem się ewakuować.
Popatrzył
na mnie przenikliwym i tajemniczym wzrokiem. Poczułam lekkie ciarki.
- Jeszcze nie dokończyliśmy pewniej rozmowy –
powiedział.
- O nie, teraz na pewno nie będziemy o tym
rozmawiać – prychnęłam. – Idź do drużyny, porozdajesz trochę autografów. Jestem
bezpieczna.
- Idziesz już do domu? – spytał.
- Jeśli mecz się nie wznowi to tak – odparłam.
Zamyśliłam
się. Wiedziałam, że sławetną niedokończoną rozmowę trzeba dokończyć. Nigdy nie
będę na nią gotowa. Ale wybaczcie, ewakuacja naprawdę nie jest najlepszym
momentem.
Podeszłam
do miłego strażaka, który powiedział, że mecz dziś na pewno się nie odbędzie,
choć nic nie zagraża hali. Wtedy do rozmowy włączył się prezes klubu z
zapytaniem czemu. Nie chciało mi się czekać na dalszy rozwój rozmowy, więc
udałam się do mojego lokum.
***
Pół godziny
po tym jak dotarłam do domu usłyszałam, że Michał wszedł.
- Odwołali mecz, rozumiem aluzję, zaraz
posprzątam! – krzyknął.
Zeszłam
wolnym krokiem i opierając się o ścianę na ostatnim stopniu powiedziałam:
- Jeśli będziesz miał jeszcze siłę po tym
sprzątaniu, to przyjdź, musimy dokończyć pewną rozmowę – i zaczęłam wchodzić po
schodach. – Oczywiście jak już wyskoczysz z tego różowego wdzianka.
- Zauważyłaś – SŁYSZAŁAM ten wyszczerz w jego
głosie.
***
Oczywiście rozmowa
się nie odbyła. Michał zasnął na kanapie posprzątawszy cały bajzel.
Uśmiechnęłam się tylko i przykryłam go kocem. Pogładziłam go po policzku, nie
mogłam się powstrzymać. Każdy wygląda słodko jak śpi. Zaraz też Kubiak odwrócił
się i zaczął pochrapywać. Pokręciłam głową i poszłam do siebie.
Lena:
Zaraz po przebudzeniu wróciły do mnie
wspomnienia z wczoraj. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się duży, szczery
uśmiech.
***
-Dziewczynę? – Fabian uśmiechnął się drwiąco
-A…nie?- odezwał się niepewnie Lyneel
-Nie- powiedział zdecydowanie mój braciszek- To moja urocza,
młodsza siostra.
Julien spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja nagle poczułam
się jeszcze mniejsza. Rumieniec oblał moje policzki chwilę przed tym, jak
usłyszałam bulgotanie wody w garnku za sobą.
-Pierogi!- krzyknęłam po części, dlatego że nie chciałam by
tyle pracy poszło na marne, a po części, aby odwrócić od siebie uwagę. Nadal
czułam jednak na sobie uporczywy wzrok Juliena
-Masz mi coś do powiedzenia?- zapytał, kiedy spojrzałam na
niego
-Nie pytałeś…- odparłam nieśmiało
-Więc nie miałaś nic przeciwko wprowadzaniu mnie w błąd? –
skrzyżował ręce na piersi
-Skąd miałam wiedzieć, że uznasz mnie za dziewczynę Fabiana?
Poza tym, czy to naprawdę aż tak wiele zmienia? – zapytałam, czując, że szala
zwycięstwa w tej rozmowie przechyla się na moją stronę
Miałam rację, zmieszany Julien przez chwilę nie wiedział, co
odpowiedzieć, a ja posłałam tylko rozbawione spojrzenia w stronę Fabiana, który
wyraźnie podzielał moje emocje.
-Nie, w zasadzie nie- powiedział po chwili Lyneel
-Jeżeli wszyscy już jesteśmy pewni swojej tożsamości, to
siadajcie do stołu. Musimy zobaczyć, co udało się ugotować takim mistrzom, jak
my- puściłam oczko Julienowi, a ten odpowiedział mi tym samym
***
-Muszę przyznać, że są naprawdę dobre- powiedział Fabian,
kiedy byliśmy już w trakcie konsumpcji
-Faktycznie, chociaż mówiąc szczerze nie spodziewałam się takiego
efektu- zażartowałam
-Czyżbyś podważała moje kulinarne kompetencje? – Lyneel
uniósł brwi ku górze nie spuszczając ze mnie wzroku
-Jakżebym śmiała!
-Kiedy was zobaczyłem pomyślałem, że fartuszek do gotowania
postanowiliście zrobić z mąki – wtrącił się Fabian
-Akurat po tylu latach życia ze mną powinieneś być do tego
przyzwyczajony.
-Co prawda, to prawda- pokiwał głową wywołując nasze
rozbawienie
Julien wyszedł niedługo po skończonym obiedzie.
Zapowiedział, że teraz będzie wpadał częściej, bo polska kuchnia jest chyba stworzona specjalnie dla niego. Ciekawe, co powie trener, kiedy dowie się o nowej diecie
jednego ze swoich zawodników.
-A więc, tata jednak nie przyjedzie w najbliższym czasie?-
zagadnęłam Fabiana, kiedy skończyliśmy sprzątać po posiłku i usiedliśmy
wygodnie w salonie
-Mam nadzieję. Wydaje mi się, że go uspokoiłem- pokiwał
głową
-To dobrze- powiedziałam spokojnie
-Ty masz chyba więcej do opowiadania- zaczął- Co to za
podrywanie moich kolegów w naszym mieszkaniu?
-O czym ty mówisz?- spojrzałam na niego oburzona- Wprosił
się na obiad, twierdził, że nie ma lodówki, co miałam zrobić?
-Tłumacz się, tłumacz- pokiwał głową rozbawiony- Nie
wiedziałem, że taka łamaczka serc z ciebie
Rzuciłam poduszką prosto w mojego braciszka, po czym
odparłam:
-Powiedział człowiek, który na profilowym ma zdjęcie w łóżku
z dziewczyną
-To nie tak…-zaczął
-Tłumacz się, tłumacz- powiedziałam i dumnie wyszłam z
pokoju dostając jeszcze poduszką w plecy
***
Zjadłam śniadanie, obejrzałam kawałek odcinka jakiegoś
durnego serialu, który akurat był w telewizji i zaczęłam szykować się na
trening. Właśnie, miałam wychodzić, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Przewróciłam
oczami. Czy my mieszkaliśmy na jakimś dworcu?! Otworzyłam niechętnie i
zdrętwiałam.
-Witaj córeczko- zwrócili się do mnie rodzicie
-Cze- cześć - odpowiedziałam zaskoczona- Co tutaj robicie?
-Chcieliśmy odwiedzić nasze dzieci, czy to takie dziwne? –
spojrzeli na mnie podejrzliwie
-Nie, skądże- pokręciłam głową- Wchodźcie- dodałam
-Fabian w domu? – zapytał tata, a ja ledwo powstrzymałam
się, by nie wybuchnąć śmiechem
-Jest u siebie- powiedziałam – Wychodzę teraz na trening-
wskazałam kciukiem na drzwi- Za dwie godzinki będę w domu to porozmawiamy-
pokiwałam głową
-Ojciec komentuje dzisiejszy mecz Fabiana, więc pomyślałam,
że się z nim zabiorę, dawno się nie widzieliśmy, to nie problem, prawda?-
upewniła się mama
-Nawet tak nie myśl, to dla nas sama przyjemność-
uśmiechnęłam się serdecznie
Chwilę później wyszłam z mieszkania zostawiając rodziców sam
na sam z Fabianem. Zapowiada się ciekawie spędzony czas. Chyba
zaproszę też Dawida, wtedy atmosfera będzie zupełnie zabawna.